Order Orła Białego dla Macierewicza. Powinien raczej stanąć przed sądem
W 46. rocznicę powołania Komitetu Obrony Robotników (KOR), organizacji opozycyjnej wspierającej prześladowanych robotników Radomia, a w kolejnych latach prowadzącej szeroko zakrojoną działalność społeczną i wydawniczą, Andrzej Duda odznaczył Orderami Orła Białego trzech spośród jego współzałożycieli i działaczy: Mirosława Chojeckiego, Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego.
Nagradzać i karać za występki
Przyznanie najwyższego odznaczenia państwowego Antoniemu Macierowiczowi wywołało oburzenie w środowiskach opozycyjnych, stawiając nas po raz kolejny przed trudnym zagadnieniem etycznym: czy można życiorys człowieka niegdyś zasłużonego, a w kolejnych latach zhańbionego potraktować tak, jak gdyby nie stanowiły integralnej całości, a w konsekwencji jedną i tę samą osobę za zasługi nagradzać, a za występki karać?
Dziś odpowiedzi na to pytanie musiał udzielić sobie i nam Mirosław Chojecki, legenda KOR i opozycji demokratycznej w PRL, szef najważniejszego wydawnictwa podziemnego, czyli Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA, a w wolnej Polsce twórca kilkuset filmów dokumentalnych. Jak powiedział mi w rozmowie telefonicznej, przez chwilę wahał się, czy order z rąk Dudy przyjąć, lecz ostatecznie uznał, że to państwo polskie nagradza go za działalność w KOR, a Macierewicz jako jego współtwórca z całą pewnością ma zasługi dla wolności i prawo do tego wyróżnienia, niezależnie od tego, co robił później, a do czego on, czyli Mirosław Chojecki, odnosi się krytycznie.
Decyzja była dla Chojeckiego o tyle jeszcze trudniejsza, że