Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Lex Czarnek wraca. Minister chyba czuje, że kończy mu się czas

Przemysław Czarnek, rys. Marta Frej Przemysław Czarnek, rys. Marta Frej Marta Frej
Tym razem minister Czarnek przekonuje, że sprawa ma być uzgodniona z Kancelarią Prezydenta, który kilka miesięcy temu zawetował pierwszą wersję kontrowersyjnej ustawy.

Nie słabnie ofensywa Przemysława Czarnka, który – rękami grupy posłów PiS – doprowadził właśnie do ponownego zgłoszenia do Sejmu forsowanych od ubiegłego roku przepisów ograniczających autonomię szkół, czyli tzw. lex Czarnek.

Przemysław Czarnek ma tupet

Przypomnijmy, chodzi o zmiany, które uniemożliwiają prowadzenie zajęć organizacjom pozarządowym na terenie szkół bez zgody kuratorów oświaty (czyli od kilku lat politycznych nominatów PiS). Umożliwiają natomiast owym kuratorom zwalnianie dyrektorów w trakcie kadencji, bez możliwości odwołania. Projekt ustawy uchwalony w pierwszym kwartale ubiegłego roku po głośnych protestach organizacji obywatelskich, rodziców i działaczy oświatowych został zawetowany przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Uzasadnił on swoją decyzję koniecznością zachowania jedności i wstrzymania politycznych sporów w obliczu wojny w Ukrainie i prosił, by „uznać sprawę za zakończoną”. Zaraz potem minister edukacji i nauki zapowiedział, że do lex Czarnek wróci, co komentowano jako tupet wobec formalnej głowy państwa. Według nieoficjalnych wieści z sejmowych kuluarów także wśród części polityków PiS otwieranie tematu na nowo początkowo nie budziło entuzjazmu. W czwartek jednak projekt został zgłoszony, jak wspomniano, jako poselski, co oznacza, że nie wymaga żadnych konsultacji społecznych ani międzyresortowych. Czarnek przekonuje, że sprawa ma być uzgodniona i omówiona z Kancelarią Prezydenta.

Co tym razem zrobi Duda?

Co to wszystko znaczy? Że nowe przepisy mogą zostać uchwalone (i podpisane przez Andrzeja Dudę), jeszcze zanim uczniowie i nauczyciele rozjadą się na zimowe ferie.

Reklama