Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

TVPiS odzyskał rezon. Propaganda „Wiadomości” kwitnie nowym, czarownym kwieciem

TVPiS odzyskał rezon. TVPiS odzyskał rezon. mat. pr.
Dyskredytowanie Tuska wypełniało poważną część weekendowego o wydania „Wiadomości” i jak zwykle koncentrowało się wokół jego „dojczlandowatości”. Opozycja, według przekazu, nie zrealizuje obietnic, bo powie, że „nie ma pieniędzy w budżecie”. Wnioski dla widza są oczywiste: Tusk ma, ale nie da, bo taki już jest.

W pierwszych dniach po wyborach ton programów informacyjnych TVP złagodniał. Dała się w nich wyczuć niepewność, dezorientacja, a nawet odrobina asekuranctwa. Można było przypuszczać, że skoro nowe zawiały wiatry, to dziennikarze służący Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego partii na odchodne zadbają o poratowanie swojego wizerunku. Tak się jednak nie stało. Obejrzałem dwa weekendowe wydania „Wiadomości” (4–5 listopada) i wniosek jest jeden: musiało się zmienić wiele, aby nie zmieniło się nic. Propaganda PiS kwitnie nowym, czarownym kwieciem.

Pracownicy TVP o przyszłość się nie boją

Dlaczego tak się stało, tłumaczy do pewnego stopnia materiał zamieszczony w wydaniu sobotnim oraz drugi, bardzo podobny, z wydania niedzielnego. Wysłuchując peanów na cześć obiektywizmu „mediów narodowych” oraz powszechnego pośród narodu pragnienia pluralizmu mediów, w sobotę dowiedzieliśmy się (pokrótce), jakie opozycja ma pomysły na przejęcie kontroli nad mediami publicznymi oraz że wszystkie pięć scenariuszy (tylu się doliczono) jest nielegalne.

Należy się cieszyć, że pracownicy TVP pokładają taką ufność w legalizm ludzi Tuska, bo ich przekonanie, że są nie do ruszenia, wydaje się szczere. Zresztą gdyby nawet ich z pracy wyrzucono, to najważniejsi telecelebryci zabezpieczyli się bardzo korzystnymi aneksami do swych bardzo korzystnych i bez tego umów z centralnym ośrodkiem propagandy PiS, a w dodatku sam prezes obiecał, że stworzy dla nich (i dla siebie) specjalne media. Trudno z góry oszacować ich popularność, natomiast najpewniej pensje patriotycznych dziennikarzy, delikatnie mówiąc, nie będą oscylować wokół średniej krajowej.

Reklama