Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Najpierw futra, potem PESEL dla zwierzaka. Aktywiści czekają na polityków, ale też robią swoje

Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie Cezary Aszkielowicz / Agencja Wyborcza.pl
Czy zmiana władzy sprawi, że klimat dla zwierząt będzie lepszy? Środowiska obrońców praw zwierząt już szykują się, żeby powiedzieć politykom „sprawdzam” i zweryfikować ich wyborcze obietnice.

„Nowe rozdanie, czas na działanie” – nawołują aktywiści z Vivy! i Otwartych Klatek, organizacji zrzeszonych w koalicji Antyfutro. 24 listopada organizują pod Sejmem wydarzenie z okazji corocznego Dnia Bez Futra. I przypominają, że partie demokratycznej opozycji, które za chwilę utworzą nowy rząd – Koalicja Obywatelska, Nowa Lewica i Polska 2050 – obiecały wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra.

Poparcie deklarowały zarówno partie, jak i poszczególni politycy, m.in. Donald Tusk i Szymon Hołownia. Donald Tusk na spotkaniu wyborczym w Rokietnicy nazwał hodowlę zwierząt na futro „nieludzkim przemysłem”. Zapowiedział, że jeśli wygrają wybory, zakaz zostanie wprowadzony szybko, w ciągu pierwszych 100 dni pracy nowego rządu, przy uwzględnieniu odpowiedniego okresu przejściowego. Szymon Hołownia, dziś marszałek Sejmu, na wiecu w Toruniu powiedział, że uważa hodowlę zwierząt na futro „za coś, co należałoby natychmiast zamknąć, zakończyć”, ale „na takich warunkach, żeby ci, którzy taką działalność prowadzą, nie zbankrutowali”, czyli przy uwzględnieniu odpowiedniego vacatio legis lub mechanizmów kompensacyjnych. Nawet poseł Marek Sawicki z PSL opowiedział się za wprowadzeniem zakazu, z 5–7 letnim okresem przejściowym.

Najpierw futra

Przypomnijmy: Polska jest największym producentem futer w Europie i drugim na świecie. We wrześniu w kraju działało 389 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych, na których hoduje się ok. 4 mln zwierząt – głównie norek, ale też lisów czy jenotów.

Reklama