Społeczeństwo

Kościół nie dostanie działek na szczycie Łysej Góry? Decyzja PiS do zmiany, choć łatwo nie będzie

Klasztor na Łysej Górze Klasztor na Łysej Górze Zbigniew Borek / Polityka
Rząd Mateusza Morawieckiego wbrew prawu wykroił 1,35 ha ze Świętokrzyskiego Parku Narodowego, żeby przekazać je zakonowi oblatów. Rząd Donalda Tuska zapowiada cofnięcie zmian – zgodnie z postulatami ekspertów, przyrodników i społeczników.

„Sytuacja, która miała miejsce, była niebezpiecznym precedensem” – powiedział wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała. Działania poprzedniego rządu nazwał skandalicznymi, podkreślał, że każda ekipa rządząca powinna uszanować pewne świętości: „Nie powinno być tak, że premier doprowadza do sytuacji, w której parki narodowe, które są też ostoją naszej kultury oraz tożsamości przyrodniczej i narodowej, są przesuwane czy zmieniane, bo komuś się tak podoba”.

Czytaj też: PiS zastał Polskę drewnianą potęgą. Zostawił paździerz

Sa równi i równiejsi. I jest Kościół

Pisaliśmy o tej sprawie we wrześniu 2023 r. w tekście „Państwowo-kościelny pakt na Łysej Górze. Klasztor dostał trzy działki za grosze”. Na wierzchołku Łysej Góry (zwanej też Łyścem czy Świętym Krzyżem) znajdują się pozostałości przedchrześcijańskiego wału kultowego, bazylika i klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, muzeum parku narodowego (w zachodnim skrzydle opactwa) i dawny zakonny szpitalik (też w zarządzie parku). Oblaci zabiegali o przejęcie zachodniego skrzydła i szpitalika, a sprzyjający im rząd PiS wydzielił z parku narodowego trzy działki (łącznie 1,35 ha) wraz z tymi obiektami.

Nierówność traktowania widać tam jak na dłoni. Turyści, w tym reporter „Polityki”, gramolą się pod górę ścieżką na piechotę (po wykupieniu biletu do parku narodowego), a inni wjeżdżają na sam szczyt wypasionymi furami, parkują tuż przy murach świątyni, żeby wziąć udział we mszy.

Reklama