Społeczeństwo

Podstawy chudsze, krótsza lista lektur. Gdzie Janko Muzykant? Chirurg ciął przypadkowo

Minister edukacji Barbara Nowacka Minister edukacji Barbara Nowacka Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl
Kiedy po dwóch miesiącach prekonsultacji MEN ogłosił projekt zmian w podstawach programowych, okazało się, że większości uwag nie uwzględniono. Nauczyciele przecierali oczy ze zdumienia, w jeszcze większym szoku byli uczniowie.

Od 1 września 2024 r. obowiązywać będą odchudzone podstawy programowe. Obecne wprowadził poprzedni rząd w 2017 r. Od razu było wiadomo, że są nie do zrealizowania, tak bardzo były przeładowane, ale PiS się uparł, a nauczyciele nie mieli nic do gadania. Ośmioletnią szkołę podstawową, czteroletnie liceum oraz pięcioletnie technikum zaplanowano na bogato. Likwidacji gimnazjów towarzyszyło hasło podniesienia wymagań nie tylko w sferze uczenia się (wiedza, umiejętności), ale również wychowania (cnoty męskie i niewieście). Lista tekstów obowiązkowych w liceum zwiększyła się z 13 do ponad 80. Kanon lektur PiS potraktował jak kolejny – obok flagi, godła i hymnu państwowego – symbol świętości narodowych. Nic dziwnego, że najwięcej było w nim Biblii, żołnierzy wyklętych i polskiego papieża.

MEN pyta, co usunąć

Ambicje okazały się całkowicie nierealne. Przeładowane podstawy programowe funkcjonowały tylko na papierze, natomiast faktycznie realizowano wymagania egzaminacyjne, które były okrojoną wersją podstaw. Miało się wrażenie, że nauczycieli obowiązuje co innego niż uczniów. Nowa władza postanowiła ten chaos uporządkować. Od nowego roku szkolnego podstawa programowa i wymagania egzaminacyjne mają być tym samym.

W lutym 2024 r. Barbara Nowacka poprosiła o przesyłanie uwag do zmian.

Reklama