Trzy Parady Równości w Warszawie to o dwie za dużo. „Wojują ze sobą oblężone twierdze”
Czerwiec 2023. Przez stolicę pod hasłem „Wróżymy równość i piękność” przechodzi 22. Parada Równości. Według szacunków organizatorów bierze w niej udział 80 tys. osób, w tym Mark Brzezinski (ambasador USA), Anne Hildago (mer Paryża) i Rafał Trzaskowski (prezydent Warszawy). Swoje delegacje wysyła ponad 100 fundacji, stowarzyszeń i firm – m.in. IKEA, Microsoft, Bank BNP Paribas, CD Projekt Red, Goldman Sachs, Credit Suisse, Tesla czy Deloitte.
Czerwiec 2024. Przez stolicę przeszedł marsz organizowany przez Pragę Równości, która optymistycznie szacuje jego frekwencję na 300 osób. W sobotę 15 czerwca wystartuje manifestacja Fundacji Wolontariat Równości, za dwa tygodnie pochód planują z kolei byli wolontariusze tejże, wsparci przez Barta Staszewskiego, Lambdę Polska i Homokomando.
Linus Lewandowski, lider ostatniego ze stowarzyszeń, ocenia w rozmowie z „Polityką”: – W środowisku napięcia były od dawna, ale za czasów PiS-u nie wybuchały publiczne kłótnie. Z prostej przyczyny: wrogiem było wówczas Prawo i Sprawiedliwość. Skoro jednak ten wróg już nam nie zagraża, społeczność się podzieliła.
LGBT+, ADHD i wolna Palestyna
Pomysł na paradę, która 8 czerwca ruszyła ze stacji Dworzec Wileński, narodził się raptem dwa miesiące wcześniej. Zgromadzenie zgłosił nieformalny kolektyw anarchistyczny, zapowiadając, że w przeciwieństwie do pozostającej w sporze konkurencji (o której więcej zaraz) nie zamierza „zapraszać korporacji, a tym bardziej partii politycznych”. Zamiast flag Google’a czy Razem ponad głowami powiewały nam więc sztandary ruchów antykapitalistycznych.
Ich postulaty wyliczyła transpłciowa dziennikarka Angela Getler, na jednym wdechu wymieniając małżeństwa jednopłciowe i ułatwienia procedury korekty płci, ale również zaprzestanie ludobójstwa w Gazie, refundację leków na ADHD oraz ukrócenie pushbacków na granicy z Białorusią. Jej słów nie zagłuszył ani homofobus, z którego głośników niosły się zwyczajowe porównania gejów do pedofili, ani zatroskani rzekomą sodomią przedstawiciele Fundacji Życie i Rodzina, odmawiający na uboczu „Zdrowaś Mario”.
Marsz był jednak raczej ciekawostką, skrzykniętą naprędce w myśl zasady: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta; 15 i 22 czerwca na ulicach stolicy rozegra się natomiast bratobójcza wojna. W pierwszym terminie przemaszerują Rafał Dembe i nowa ekipa Wolontariatu Równości, w drugim wolontariusze, którzy po wyborze Dembego na szefa Parady wystąpili z niej na znak protestu.
„Bankster” kontra „ikona”
Nie minął miesiąc od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska, a nad tęczowym świętem zawisły czarne chmury. W styczniu założyciele Wolontariatu Równości odwołali z funkcji prezeski Julię Maciochę, w miejsce której pojawił się wspomniany Dembe. Przeczuwając, co się święci, Maciocha zawczasu zmieniła właścicielstwo strony internetowej Parady (którą przekazała fundacji Basta Barta Staszewskiego), a także przejęła jej social media.
Gdy tylko aktywistka znalazła się na oucie, jej zespół zadeklarował, że nie podporządkuje się nowemu kierownictwu. Następnie ruszył z publikacją alarmistycznych odezw w social mediach, grzmiąc o „wrogim przejęciu”, zarzucając fundatorom „brak wizji” i wytykając Dembemu niewielkie doświadczenie organizacyjne. Z lubością podkreślano też karierę nowego prezesa w jednym z banków, snując narrację o „zawłaszczeniu Parady przez wielki biznes”.
Wersja Maciochy, opromienionej sławą aktywistki, która przeprowadziła społeczność przez rządy PiS, z łatwością przebiła się do mediów. Dysponując zaś dotychczasowymi kanałami komunikacji, osoby związane do niedawna z Wolontariatem Równości zadziałały metodą faktów dokonanych, ogłaszając termin „prawdziwej” Parady na 22 czerwca.
– Swoimi ważnymi i uczciwymi działaniami Julia zbudowała sobie autorytet w społeczności i zyskała zaufanie dziennikarzy i dziennikarek. Szkoda, że wykorzystała je po to, by bronić swoich osobistych celów – ocenia dziś Dembe. Maciocha z kolei nie chce sprawy komentować. „Nie jestem związana z żadną z Parad” – pisze.
100 tys. zł darowizny czy niegospodarność?
Optykę społeczności nieco zmienił tekst „Polityki” z lutego, w którym założyciele wytłumaczyli powody odwołania byłej prezeski jej rzekomo niedemokratycznymi metodami zarządzania, ukróceniem przez nią działalności komitetu doradczego oraz utrudnianiem kontaktu z wolontariuszami. Dotarliśmy również do nagrań ze spotkania fundatorów z Maciochą i późniejszych negocjacji, które rzuciły na konflikt zupełnie nowe światło.
Od naszej publikacji sytuacja nabrała tempa. W marcu Dembe oskarżył poprzedniczkę o umyślne działanie na szkodę fundacji i niegospodarność. – Kiedy KRS wreszcie nas przeprocesował i odzyskaliśmy dostęp do konta, odkryliśmy, że dzień przed odwołaniem Julia nam je wyczyściła, przelewając 100 tys. zł na konta trzech zaprzyjaźnionych fundacji – mówi. Pieniądze rozdzieliła między wspomnianą już Bastę (która przejęła także paradową domenę), Lambdę Polska i Republikę Różnorodności. Jak dodaje Dembe, ponieważ odmówiły one zwrotu darowizny, a próby kontaktu z Maciochą nie przyniosły rezultatu, zdecydował się złożyć pozew do prokuratury.
Sama zainteresowana w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” odpierała zarzuty. „Jakie wyprowadzenie pieniędzy? Ja ich nie ukradłam, by pojechać na wakacje, tylko przekazałam darowiznę organizatorom mniejszych marszów i fundacji”. Podkreśliła również, że każde ze wspartych przez nią przedsięwzięć było planowane już w grudniu. – Na przełomie roku dogadywałam to wsparcie z Julią osobiście w Warszawie – ripostuje Monika „Pacyfka” Tichy, prezeska Lambdy Polska. – Na żywo, nie mam więc maili czy esemesów. Dodaje, że fundacja działała w ten sposób od lat, wspierając mikrograntami mniejsze marsze. – To nie żadne „czyszczenie konta” czy „przelewy do przyjaciół”. Ja z Maciochą nie jestem zaprzyjaźniona, nasze kontakty zawsze były stricte aktywistyczne.
Meta interweniuje
W międzyczasie, po dwumiesięcznych negocjacjach z Metą, Dembe odzyskał dostęp do social mediów Parady. Ekipa 22 czerwca musiała więc utworzyć na Facebooku nowe wydarzenie, którego organizatorami zostali Bart Staszewski (beneficjent darowizny, który w styczniu przejął stronę internetową Parady), Lambda Polska (również beneficjent darowizny) oraz Homokomando.
Zaskoczeniem była obecność ostatniego ze stowarzyszeń. Miesiąc wcześniej jego lider Linus Lewandowski dowodził w serii emocjonalnych wpisów, że złożenie do prokuratury zawiadomienia wobec Maciochy zakrawa na zniesławienie, a zniesławienie bywa gorsze od gwałtu. Spadła za to na niego gremialna krytyka, działacz ogłosił więc zaprzestanie działalności aktywistycznej. Wrócił jednak z przytupem, od razu oskarżając Dembego o „bezprawne przejęcie” strony i wydarzenia.
Ostatnią próbę wygaszenia emocji podjęła Lambda Warszawa [organizacja niezależna od Lambdy Polska – przyp. red.], zapraszając zwaśnione strony na rozmowy, które prowadziło Polskie Centrum Mediacji. W połowie maja zakończyły się one niepowodzeniem. Zakulisowo udaje nam się dowiedzieć, że nowe władze położyły na stole korektę statutu, rozszerzenie rady fundacji o osoby z zewnątrz (m.in. z młodzieżowego Growspace) oraz zaprosiły byłych wolontariuszy do zarządu.
Ala Herda, koordynatorka Parady 22 czerwca, twierdzi, że jej propozycje zmian były de facto analogiczne: – Postulowałyśmy poszerzenie rady fundacji i oddanie jej kompetencji decyzyjnych, które dziś są w rękach fundatorów. Chciałyśmy wyrównania reprezentacji obu stron sporu w zarządzie oraz demokratyzacji struktury i działania – wylicza. Gorzko jednak konstatuje, że woli do dialogu nie było. – Fundacja zdaje się widzieć Paradę jako komercyjny piknik służący do realizacji własnych politycznych i koniunkturalnych celów.
„A związków partnerskich dalej nie ma”
– Sytuacja jest po prostu smutna – wzdycha Piotr Buśko, organizator wrocławskiego marszu, osoba członkowska zarządu Kultury Równości. Gdy pytam, na który ze stołecznych marszy się wybiera, odpowiada: – Odechciewa mi się wybrać na którąkolwiek z warszawskich parad. Uważam, że na naszych oczach dzieje się coś bardzo złego. Na ten moment wojują ze sobą oblężone twierdze, chyba nie zdając sobie sprawy, jakie reperkusje ich walka wywołuje.
– Pójdę na trzy parady. Ale mam nadzieję, że dla dobra społeczności ich organizatorzy strzelą się w swoje głupie łby i w przyszłym roku będziemy maszerować razem! – postuluje Katarzyna Augustynek, znana szerzej jako Babcia Kasia. – Oczywiście, że organizacje uliczne były i będą podzielone, ale przecież mamy jeden, wspólny cel: równość. A do tej, uważa aktywistka, wciąż daleko. – Dzień po wyborach byłam najszczęśliwszym człowiekiem w Polsce, a dzisiaj ryczę z rozczarowania. Pushbacki zostały, a ustaw o legalnej aborcji, mowie nienawiści i związkach partnerskich dalej nie ma.
A właśnie, co z nimi? – pytam Katarzynę Kotulę, ministrę ds. równości: – To mój priorytet. Już teraz w europejskich trybunałach toczą się przeciwko Polsce sprawy o dyskryminację par jednopłciowych. Uregulowanie ich sytuacji nie jest sprawą „światopoglądową” czy „kontrowersyjną”, ale absolutnym minimum, bez którego Polska nie wróci do ligi praworządnych państw.
– Wstyd mi, że nadal mówimy o związkach partnerskich, a nie o równości małżeńskiej. Mogę jednak obiecać: tak, jeszcze w Miesiąc Dumy ogłosimy albo projekt rządowy, albo poselski. Koniec czekania! Poszłam już na wszystkie możliwe kompromisy, negocjowałam z kim tylko się dało, a na biurku Kosiniaka-Kamysza – bo Polska 2050 jest za, a KO wpisała wręcz związki do „100 konkretów” – leżą konkretne analizy – zapowiada Kotula. W rozmowie z Radiem Zet Anna Maria Żukowska (szefowa klubu parlamentarnego Lewicy) przyznała, że sobota będzie dobrą okazją do ogłoszenia zakończenia prac nad projektem.
Lewica za 15 czerwca, 22 czerwca przeciw Lewicy
Już na początku roku poparcie dla Parady 15 czerwca zadeklarowała właśnie Żukowska. Polityczka weszła ponadto w skład komitetu honorowego, do którego należą także wicepremier Krzysztof Gawkowski (Nowa Lewica), Katarzyna Piekarska (KO) czy Joanna Senyszyn (Polska Partia Socjalistyczna). Patronatem objęli marsz prezydent Rafał Trzaskowski, Komisja Europejska, a także ministra ds. równości, jego partnerami są zaś m.in. YES, Google czy branżowe „Replika” i Queer.pl. Posty o wydarzeniu udostępnia Luna (która wystąpi w Miasteczku Równości i na afterparty w LaPose), Make Life Harder, Maria Peszek, a nawet oficjalny profil Eurowizji.
Parada 22 czerwca nie chwali się współpracą z żadną z dużych marek, stawiając raczej na organizacje pozarządowe – udział zadeklarowało w niej ponad 50 podmiotów (w tym Kampania Przeciw Homofobii, Wiara i Tęcza czy Młodzieżowy Strajk Klimatyczny), a własne platformy będą mieć Ambasada Norwegii oraz tęczowa społeczność z Białorusi. Jeśli zaś chodzi o jej ambasadorów i ambasadorki, na oficjalnej stronie czytamy: „Wybór Komitetu Honorowego to odpowiedzialne zadanie (...) Parada Równości znalazła jednak prosty trik, aby każda osoba uczestnicząca utożsamiała się z Komitetem Honorowym. Jak to, zapytasz? Otóż… W Komitecie Honorowym Parady Równości jesteś TY! Tak, Ty! Każda osoba uczestnicząca w Paradzie Równości jest dla nas tak samo ważna!”.
– Również Parada 22 czerwca zwróciła się do nas o patronat, który rozważaliśmy, ale następnie swoją prośbę wycofała – tłumaczy Kotula. – Nie wiem, dlaczego. Zresztą naszą rolą nie jest ingerowanie w środowiskowe spory.
O powody tej nagłej wolty pytam Alę Herdę. – Zdecydowałyśmy, że nie chcemy upartyjnionego komitetu honorowego z postaciami o kontrowersyjnych poglądach – wyjaśnia. Na decyzji zaważyła ponadto frustracja z powodu „pustych obietnic” Lewicy oraz rzekomego pominięcia głosu społeczności w konsultacjach ustawodawczych. – Czas przypomnieć politykom i polityczkom, że społeczność LGBTQ+ domaga się konkretów!
Czy w 2025 pójdziemy wspólnie?
– Linie podziału są w społeczności nieliczne i dotyczą co najwyżej tego, czy zmiany wprowadzać małymi krokami, czy żądać wszystkiego od razu. Mimo to w tej chwili nie widzę szans na wspólny marsz w przyszłym roku – ocenia Monika Tichy. – Stara ekipa odbiera działania nowych władz jako przemocowe. Oni i one czują się tak, jakby Putin wysłał oddziały do Donbasu, zagarnął „niegdyś moskiewską” ziemię i wszystko, co Ukraińcy na niej zbudowali. A potem próbował negocjować z Ukrainą rozejm. Jej zdaniem trudno oczekiwać, by osoby wolontariackie w ogóle chciały ponownie usiąść do rozmów.
Dembe jest natomiast optymistą. – Dziś żyjemy emocjami, które w przyszłym roku będą tylko wspomnieniem. Z 2024 r. zapamiętamy, mam nadzieję, nie atmosferę konfliktu, ale fantastyczną zabawę, a w 2025 będziemy mogli wspólnie świętować (przynajmniej!) wprowadzenie związków partnerskich.