(Kolejny) wyrok za pomoc w aborcji. Grzegorz kupił tabletki, bo chciał pomóc partnerce
„Kocham ją. I to też miało wpływ na to, że zaakceptowałem jej decyzję, że nie chce urodzić dziecka. Ja chciałem, żeby urodziła, ale to wszystko z miłości” – mówił podczas procesu 30-letni Grzegorz W., murarz z Pińczowa. Prokuratura oskarżyła go za to, że pomógł partnerce w przerwaniu ciąży. Obowiązujące wciąż w Polsce prawo mówi, że osobie, która udziela pomocy w aborcji, grozi do trzech lat więzienia. Usunięcia tego przepisu domaga się Lewica. Projekt o częściowej dekryminalizacji aborcji będzie głosowany w tym tygodniu. Jeśli wszedłby w życie wcześniej, stanowiłby podstawę do uniewinnienia mężczyzny. Tak się jednak nie stało.
8 lipca Sąd Okręgowy w Kielcach uznał Grzegorza W. winnym, ale odstąpił od wymierzenia kary. W jej miejsce orzekł wpłatę 2 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej. Obciążył mężczyznę też kosztami sądowymi. – Na tle innych tego typu spraw to orzeczenie jest stosunkowo łagodne. Często w takich sytuacjach sądy wydawały kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Niemniej będziemy składali apelację, chcemy pełnego uniewinnienia – mówi mec. Jerzy Podgórski, obrońca Grzegorza, a wcześniej także Justyny Wydrzyńskiej, skazanej za pomoc w aborcji na karę ograniczenia wolności przez wykonywanie nieodpłatnej pracy społecznej przez 30 godzin w miesiącu.
– Sędzia uznał, że stopień szkodliwości społecznej oskarżonego nie był wysoki.