Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Był głosem Google Maps, zastąpił go bot. „Polityce” mówi: A może stało się coś dobrego?

Jarosław Juszkiewicz Jarosław Juszkiewicz Arch. pryw.
Jest takie stare informatyczne określenie „garbage in, garbage out”. Jeśli do komputera wrzucimy śmieci, to nawet po ich przerobieniu wciąż będą to śmieci – mówi Jarosław Juszkiewicz, radiowiec, lektor, do niedawna głos prowadzący kierowców i turystów w Google Maps aż do wyczekiwanego „jesteś na miejscu”.

KATARZYNA KACZOROWSKA: W 2021 r. wykończył pan bota fotowoltaicznego, czy też raczej bocicę Klarę, która oblała test Turinga. A dzisiaj wychodzi na to, że boty dokonały zemsty na panu – sztuczna inteligencja się odegrała i zastąpiła pański głos z Google Maps.
JAROSŁAW JUSZKIEWICZ: Nie zgodzę się, bo mówienie o odgrywaniu oznacza upodmiotowienie bocicy i systemu AI, a przecież te systemy nie mają świadomości. Tę świadomość za to mam ja, dziennikarz zajmujący się technologią. I wiem, że sztuczna inteligencja to narzędzie, a narzędzia można użyć mądrze albo głupio, jak w przypadku Krakowa, gdzie laptopem za 12 tys. przybito gwoźdź. I nie stanę na czele pochodu rewolucji dzierżącej hasła „Tylko żywi lektorzy!” czy „AI powinno być zabronione”. Bo, po pierwsze, to jest przeciwskuteczne. A po drugie, ustawiłbym się w jednym szeregu z tymi robotnikami, którzy niszczyli maszyny parowe. W tym wszystkim chodzi tylko i aż o to, żebyśmy my – ludzie – używając sztucznej inteligencji, używali własnych mózgów. Ja akurat AI używam na co dzień i nie chodzę na skróty, każąc jej robić rzeczy, do których nie jest przeznaczona.

Ale, jak widać, można ożywić Wisławę Szymborską i rozmawiać z nią o Noblu i współczesnej literaturze.
Jest pani pewna, że można?

Użyłam tego słowa przewrotnie.
Uff, bo mnie ta rozmowa od razu przypomniała Stephena Kinga i „Smętarz dla zwierzaków”. Wykopujemy kogoś z grobu, ale ten ktoś nie jest taki sam. I to jest straszne.

Czytaj też: Sztuczna inteligencja coraz prawdziwsza.

Reklama