Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Proces o pomoc w aborcji rozpocznie się od nowa. Justyna Wydrzyńska: Ten cyrk będzie trwał latami

Proces apelacyjny Justyny Wydrzyńskiej Proces apelacyjny Justyny Wydrzyńskiej Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.pl
Sąd apelacyjny uchylił wyrok skazujący Justynę Wydrzyńską za pomoc w aborcji i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Okazuje się, że empatyczny odruch może w Polsce spowodować wieloletnie problemy z prawem.

Dzisiejsza decyzja sądu apelacyjnego dotyczy wyroku z marca 2023 r., skazującego Justynę, aktywistkę Aborcyjnego Dream Teamu, na osiem miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. Wydrzyńska w czasie pandemii przekazała tabletki aborcyjne Annie, kobiecie, której ciąża zagrażała zdrowiu, a może także życiu. Dzień po tamtym wyroku neosędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz w ramach „szybciej ścieżki” dostała awans od Zbigniewa Ziobry – delegowano ją do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, co wiązało się m.in. z wyższą gratyfikacją finansową. Sędzia nie była bezstronna, zrealizowała dokładnie taki wyrok, jakiego oczekiwała znana z poglądów antyaborcyjnych władza.

O tym, jak przebiegała kariera sędzi Brygidyr-Dorosz, pisaliśmy w „Polityce”. Działo się to w sposób typowy dla wymiaru sprawiedliwości czasów PiS. W 2008 r. została prokuratorem rejonowym w Sulęcinie, pięć lat później dostała delegację do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a w 2019 r. powołany głosami pisowskich polityków neo-KRS podjął uchwałę o powołaniu jej na stanowisko sędziego przy sprzeciwie zgromadzenia sędziów sądu apelacyjnego. Rok później otrzymała nominację sędziowską.

Czytaj także: Pierwszy taki proces w Europie. Justyna Wydrzyńska: Obecność Ordo Iuris jest jak wyrok

Neosędzia wydała polityczny wyrok

I właśnie na „nienależyte obsadzenie sądu” powołał się dziś sąd apelacyjny.

Reklama