Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Sprawa Izabeli z Pszczyny: pierwsza odsłona rozliczeń za śmierć. Czekamy na ciąg dalszy

Izabela z Pszczyny Izabela z Pszczyny Adrianna Bochenek / Agencja Wyborcza.pl
To działo się dla jednych dawno, dla innych jakby wczoraj. Czekamy na dalsze orzeczenia w sprawie trudnej i dla wielu kontrowersyjnej, w której życie matki może zależeć od śmierci dziecka.

We wrześniu 2021 r. do Szpitala Powiatowego w Pszczynie, który teraz jest Szpitalem Joannitas, trafiła pani Izabela. Miała 30 lat i była w 22. tygodniu ciąży. Zaczęły odchodzić wody, co już nie rokowało dobrze. Tym bardziej że wiadomo było o bardzo poważnych wadach rozwojowych płodu. Najpierw umarł on, potem pani Izabela, którą zabiła sepsa.

Jeszcze zdążyła opowiedzieć swojej mamie, że bardzo się boi i że lekarze nic nie mogą zrobić, dopóki bije serce płodu. No, to tyle.

W kraj poszła wieść, że pani Izabela jest pierwszą ofiarą orzeczenia tzw. Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który uznał, że aborcja ze względu na wady płodu jest niezgodna z konstytucją. I związek tych dwóch spraw jest jasny jak słońce.

Nigdy nie będziesz szła sama

Wydarzenie poruszyło kobiety w całej Polsce. W proteście przeciwko obowiązującym przepisom wyszły na ulice miast i miasteczek pod hasłem „Ani jednej więcej”. To były czarne marsze. Obok szli mężczyźni z zapewnieniem: „Nigdy nie będziesz szła sama”.

Wydarzenie odbiło się szerokim echem w świecie, o czym przypominał Mateusz Mazzini. Nawet Al-Dżazira podkreślała, że w demonstracjach wzięli udział prominentni politycy, w tym były szef Rady Europejskiej Donald Tusk: „Stacja podkreśla, że przepisy uderzają nie tylko w kobiety, ale i w lekarzy – każdemu, kto przeprowadzi zabieg aborcyjny niezgodnie z przesłankami (czyli nielegalnie), grozi nawet osiem lat pozbawienia wolności”.

Reklama