Sprawa Izabeli z Pszczyny: pierwsza odsłona rozliczeń za śmierć. Czekamy na ciąg dalszy
We wrześniu 2021 r. do Szpitala Powiatowego w Pszczynie, który teraz jest Szpitalem Joannitas, trafiła pani Izabela. Miała 30 lat i była w 22. tygodniu ciąży. Zaczęły odchodzić wody, co już nie rokowało dobrze. Tym bardziej że wiadomo było o bardzo poważnych wadach rozwojowych płodu. Najpierw umarł on, potem pani Izabela, którą zabiła sepsa.
Jeszcze zdążyła opowiedzieć swojej mamie, że bardzo się boi i że lekarze nic nie mogą zrobić, dopóki bije serce płodu. No, to tyle.
W kraj poszła wieść, że pani Izabela jest pierwszą ofiarą orzeczenia tzw. Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który uznał, że aborcja ze względu na wady płodu jest niezgodna z konstytucją. I związek tych dwóch spraw jest jasny jak słońce.
Nigdy nie będziesz szła sama
Wydarzenie poruszyło kobiety w całej Polsce. W proteście przeciwko obowiązującym przepisom wyszły na ulice miast i miasteczek pod hasłem „Ani jednej więcej”. To były czarne marsze. Obok szli mężczyźni z zapewnieniem: „Nigdy nie będziesz szła sama”.
Wydarzenie odbiło się szerokim echem w świecie, o czym przypominał Mateusz Mazzini. Nawet Al-Dżazira podkreślała, że w demonstracjach wzięli udział prominentni politycy, w tym były szef Rady Europejskiej Donald Tusk: „Stacja podkreśla, że przepisy uderzają nie tylko w kobiety, ale i w lekarzy – każdemu, kto przeprowadzi zabieg aborcyjny niezgodnie z przesłankami (czyli nielegalnie), grozi nawet osiem lat pozbawienia wolności”.