Brutalne morderstwo nauczycielki. Nie znamy faktów, a Polska już wini szkołę
Sprawcą zbrodni w Wielkopolsce rzeczywiście okazał się były uczeń, ale w chwili popełnienia zbrodni 34-letni, zaś ofiara mieszkała w maleńkiej miejscowości Obrzycko, liczącej niewiele ponad 2 tys. mieszkańców, pracowała zaś w szkole w Szamotułach (ok. 18 tys. mieszkańców). Zdarzenie rozegrało się rankiem 19 marca.
Portal szamotuly.naszemiasto.pl, powołując się na „Gazetę Wyborczą”, podał, iż powodem ataku mógł być uraz z czasów szkolnych, zaburzenia psychiczne sprawcy i trauma po niedawnej śmierci matki. Było to jednak zwykłe gdybanie, równie prawdopodobne jak wpływ złych duchów, podszepty kosmitów albo chęć zwrócenia na siebie uwagi.
Choć policja nie potwierdziła żadnych podejrzeń, ujrzały one światło dzienne, poznała je cała Polska. A przecież to zwykła plotka, bardzo jednak niebezpieczna, gdyż pokazująca, jakim miejscem w społecznym mniemaniu jest szkoła. Niektóre przekazy medialne były jeszcze mocniejsze, ponieważ zaczynały się od podkreślenia, że zdarzenie miało miejsce nie w amerykańskiej szkole, lecz polskiej. A przecież nie rozegrało się w żadnej szkole, ale na ulicy pod domem ofiary, gdy wsiadała do samochodu.
Szkolny trop wyssany z palca
46-letnią kobietę mogły łączyć z 34-letnim mężczyzną najróżniejsze relacje, a fakt bycia kiedyś nauczycielką chłopca, który teraz okazał się mordercą i samobójcą (zabił też siebie), mógł być najmniej ważny. W mediach pojawiła się nawet informacja, że sprawca był mężem ofiary – okazało się to nieprawdą. Znacznie trudniej wykazać, że trop szkolny jest wyssany z palca. Twórcy tych newsów zabawiali się w jasnowidzów, co jest bardzo niebezpieczne.