Społeczeństwo

Skończy się tyranie w szkole za darmo? Dyrektorzy! Czytajcie uchwałę SN

Wszyscy, którzy wyobrażają sobie, że praca nauczyciela to tylko prowadzenie lekcji, powinni od deski do deski przeczytać przełomową uchwałę SN w tej sprawie. Wszyscy, którzy wyobrażają sobie, że praca nauczyciela to tylko prowadzenie lekcji, powinni od deski do deski przeczytać przełomową uchwałę SN w tej sprawie. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Wszyscy, którzy wyobrażają sobie, że praca nauczyciela to tylko prowadzenie lekcji, powinni od deski do deski przeczytać przełomową uchwałę SN w omawianej sprawie.

14 lat trwała sądowa batalia pani Ewy, nauczycielki języka angielskiego w Gryficach, o należne jej wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych. Sąd Najwyższy nie tylko przyznał rację powódce, nakazując pozwanemu liceum wypłatę ponad 18 tys. zł za nadgodziny (wraz z odsetkami za zwłokę to ponad 31 tys. zł), ale i przedstawił stanowisko w sprawie płacenia nauczycielom za pracę przekraczającą tygodniowy wymiar 40 godzin.

Wyrok zawiera wyraźne wskazówki dla dyrektorów, jak mają wynagradzać nauczycieli. Nauczyciele liczą, że wszyscy pracodawcy wezmą je sobie do serca, będą przestrzegać prawa pracy i nie trzeba będzie znowu iść do sądu. Pani Ewa traktowana jest w pokojach nauczycielskich jak bohaterka, która miała odwagę wystąpić przeciwko łamiącemu prawa pracownicze dyrektorowi, i była na tyle dzielna, że doprowadziła sprawę do końca. Ile wysiłku, czasu, nerwów, pieniędzy oraz innych trudnych do pojęcia kosztów musiała ponieść, nie jestem w stanie określić. Nam wszystkim będzie teraz łatwiej domagać się od dyrektorów, aby przestrzegali zasady, iż pracownikowi należy się zapłata. Nie żyjemy przecież w systemie niewolniczym.

Dyrektorzy za nadgodziny nie płacą

Karta Nauczyciela reguluje tylko kwestię przekraczania pensum dydaktycznego, które wynosi 18 godzin w tygodniu. Jeśli dyrektor przydzieli więcej lekcji, np. w ramach tzw. zastępstwa doraźnego, czyli za nieobecnego pracownika, albo przyzna stałe godziny ponadwymiarowe, gdyż nie udało się znaleźć nikogo chętnego na wakat, nauczycielowi przysługuje dodatkowa zapłata. Dyrektorzy najczęściej wywiązują się z tego obowiązku, gdyż Karta Nauczyciela nie zawiera tu żadnych niejasności. Za każdą lekcję ponad pensum trzeba zapłacić.

Prawo oświatowe nie reguluje jednak zapłaty za inny rodzaj pracy niż prowadzenie lekcji. Dyrektorzy przyzwyczaili się, że mogą obciążać zadaniami bez umiaru, wymagać efektów i nie płacić.

Jak zauważył Sąd Najwyższy, KN wyraźnie stwierdza, że czas pracy nauczyciela nie może przekraczać owych 40 godzin, ale ani nie wprowadza sankcji, ani nie reguluje kwestii zapłaty za pracę ponad normę. Prawo oświatowe nakazuje ewidencjonować jedynie pensu (każda lekcja jest zapisywana w dzienniku), natomiast nie ma obowiązku dokumentowania innych czynności, jakie nauczyciel wykonuje w ramach pracy. Dyrektor musi mieć jednak świadomość, jakie obciążenie spowodują nakładane na nauczycieli obowiązki i kiedy może dojść do przekroczenia normy czasu pracy.

Niestety w sytuacji spornej to na pracowniku spoczywa obowiązek udowodnienia, iż pracował dłużej niż 40 godzin. Udowodniła to przed sądem pani Ewa. Z treści wyroku wynika, iż dyrektor pozwanego liceum miał świadomość, jak bardzo ponad normę obciążył obowiązkami tę nauczycielkę, przydzielił jej bowiem międzynarodowy projekt, zadanie niezwykle pracochłonne, a uważał, że nie musi za to zapłacić. Podobnie jak inni dyrektorzy zapewne był przyzwyczajony traktować 40-godzinny wymiar czasu pracy niczym worek bez dna. Dzięki wyrokowi jest szansa, że ten zły zwyczaj się skończy.

Tylu nauczycieli ograbiono

Choć Karta Nauczyciela nie reguluje kwestii zapłaty za pracę w godzinach nadliczbowych, nie znaczy to wcale, że czas pracy nie podlega ograniczeniom. Podlega i dyrektor nie może szafować tym czasem według swojego widzimisię. Sąd Najwyższy uznał, że kwestię tę reguluje kodeks pracy, zatem praca nauczycieli w godzinach nadliczbowych musi być traktowana podobnie jak praca innych pracowników, czyli wynagradzana.

Wszyscy, którzy wyobrażają sobie, iż praca nauczyciela to tylko prowadzenie lekcji, powinni od deski do deski przeczytać wyrok SN w omawianej sprawie, gdyż zawiera szczegółowy opis najróżniejszych czynności, które należą do naszych obowiązków, a które w rozumieniu prawa oświatowego są pracą. Dokument ten powinien stać się elementarzem dla osób, które studiują zarządzanie oświatą, a ludzi, którzy takie studia mają już za sobą, choćby dyrektorów, należałoby zobowiązać do zapoznania się z nim i sumiennego przestrzegania. Organy prowadzące szkoły powinny zorganizować szkolenia, aby nie doszło do sytuacji, że jakiś szef wciąż łamie prawo, wymaga, lecz nie płaci, gdyż nie słyszał o wyroku. Niechże usłyszy, przeczyta i zmieni postępowanie.

Zanim pani Ewa z Gryfic sprawę wygrała, wiedzieliśmy, że dyrektorzy bezprawnie nie płacą nam za pracę w godzinach nadliczbowych. Wielu nauczycieli ograbiono i wciąż się ograbia z należnej zapłaty. Nie poszliśmy jednak do sądu po sprawiedliwość, gdyż do tego trzeba siły Samsona i szczęścia Dawida walczącego z Goliatem. Nie jesteśmy aż tak dzielni, przynajmniej nie wszyscy, których skrzywdzono. Zamiast walczyć, wybraliśmy wymigiwanie się od pracy w godzinach nadliczbowych: byle się bezsensownie nie narobić.

Nauczyciele stosują różne metody, aby nie tyrać za darmo. Jedną z nich jest wykonywanie pracy tak, aby drugi raz cię nie poproszono. Dyrektorzy często dają się na to nabrać i święcie wierzą, że pisać bez popełniania błędów ortograficznych potrafią tylko poloniści (ci już nie mogą udawać, że nie znają zasad pisowni). W niejednej szkole wyłącznie poloniści piszą protokoły z posiedzeń rady pedagogicznej, dokumentują inne zdarzenia, bo inni rzekomo nie potrafią. Nauczyciele udają, że nie potrafią słowa wydusić w języku obcym, więc do wszelkich kontaktów z obcokrajowcami wzywa się anglistów. Tabliczkę mnożenia w całym gronie pedagogicznym znają tylko matematycy, inni mylą się nawet wtedy, gdy trzeba wykonać działanie typu 2+2.

Nikt nie chce być frajerem

W moim liceum dyrekcja jest przekonana, że tylko trzy osoby na krzyż potrafią wygłosić przemówienie przed całą społecznością, tak skutecznie reszta pracowników zwiodła szefa, iż nie umie publicznie się odezwać. Przygotowanie przemówienia wymaga czasu, no i jest to czynność, za którą – jeśli wraz z innymi obowiązkami dojdzie do przekroczenia ustawowego czasu pracy – należy zapłacić ekstra, czyli jak za nadliczbówki. Skoro jednak dyrekcja nie myśli zapłacić, ludzie wolą udawać, iż się nie nadają, niż walczyć o swoje prawa. Nikt nie chce być traktowany jak frajer, a do walki o swoje prawa nie każdy się nadaje.

Pod tym względem anglistka z Gryfic jest wyjątkowo dzielną i waleczną osobą. Bardzo chciałbym się na niej wzorować, ale wątpię, czy dam radę. O wiele łatwiej udawać przed dyrektorem, że ma się dwie lewe ręce do roboty. Zresztą władza często tak mocno uderza ludziom do głowy, że po kilku latach rządzenia w szkole nieomal każdy szef wierzy, iż on sam potrafi wszystko, a jego ludzie prawie nic. Z takim dyrektorem da się żyć. Problem się pojawia, gdy zmienia się szef, a nowy nie jest już tak naiwny, nie wierzy w wymówki, tylko przydziela zadania, nie oglądając się na nic.

Wyrok Sądu Najwyższego wskazuje nauczycielem prawne sposoby radzenia sobie z szefem, który bez umiaru obciąża obowiązkami, lecz nie zamierza płacić. Nie musimy udawać bezradnych wobec nowych wyzwań, nienadających się do bardziej skomplikowanej i obciążającej roboty, nieznających tabliczki mnożenia, ortografii, interpunkcji czy mówienia w języku obcym. Mam nadzieję, że pani Ewa z Gryfic nie tylko niebawem odzyska należne wynagrodzenie, ale też przyczyni się do poprawy jakości pracy nauczycieli.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ranking najlepszych galerii według „Polityki”. Są spadki i wzloty. Korona zostaje w stolicy

W naszym publikowanym co dwa lata rankingu najlepszych muzeów i galerii sporo zmian. Są wzloty, ale jeszcze częściej gwałtowne pikowania.

Piotr Sarzyński
11.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną