Matura zdana za samą obecność? Mogłoby to uratować niejedną uczelnię przed likwidacją
W poniedziałek 5 maja zacznie się w Polsce matura. Rok temu zaczęła się we wtorek 7 maja, aby zdający mieli dzień przerwy po długim weekendzie. Był to miły gest ze strony władz oświatowych. Uczniów zachęcano wtedy, aby poniedziałek poświęcili na odstresowanie. Dla wszystkich było jasne, że młode pokolenie ma kruchą psychikę, więc jak zakuje do egzaminów w długi majowy weekend, to musi odpocząć w poniedziałek.
Tegoroczni maturzyści już tak ulgowo nie zostali potraktowani. Jeśli chcą się odstresować, muszą sami wygospodarować dzień wolny. Byłaby to niedziela, a zatem czas wolny dla całej rodziny. Znacznie lepszy jest wolny poniedziałek, kiedy to w domu maturzysta może zostać sam i przynajmniej do czasu powrotu rodziców z pracy ma szansę nie myśleć o egzaminach. Potem rodzina już nie odpuści.
Rodzice maturzystów zdają egzamin z zaufania
Choć matura to egzamin dojrzałości, zatem powinno na niej zależeć przede wszystkim osobom zdającym, znacznie bardziej przejmują się rodzice. Wiele mam i ojców wręcz wychodzi ze skóry, aby zmusić dziecko do nauki. Rodzicom często wydaje się, że córka czy syn za mało się uczą. To wrażenie bierze się ze zmiany sposobu przyswajania wiedzy. Pokolenie dzisiejszych rodziców uczyło się z książek, było więc dla wszystkich jasne, czy się uczą. Brak książki w ręku to był kiedyś wyraźny sygnał, że dzieci się lenią.
Obecni maturzyści najczęściej uczą się przy pomocy tego samego narzędzia, które służy do rozrywki. Kiedy więc rodzice widzą dziecko z telefonem w ręku, mają wrażenie, że znowu marnuje ono czas, który powinno przeznaczyć na naukę.