Wstrząsające zabójstwo lekarza w Krakowie. „Kiedyś to było niewyobrażalne”
To było zabójstwo z premedytacją. Mężczyzna, który w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie zabił 40-letniego lekarza ortopedę, przyszedł z nożem, którego ostrze miało ok. 30 cm. Najpierw zajrzał do innego gabinetu, szukał doktora Tomasza. Potem wszedł do gabinetu, w którym ortopeda przyjmował pacjentkę, i rzucił się na niego. Zadał trzy ciosy w serce, przeciął aortę. Rany były tak poważne, że zmarł mimo natychmiastowej próby operacji (znalazł się na stole w ciągu kilkunastu minut). Krakowska prokuratura chce jutro postawić 35-letniemu nożownikowi zarzut zabójstwa.
Napastnika zatrzymano niemal natychmiast, ludzie na korytarzu zaczęli krzyczeć „Braun!”. – Skojarzyło im się z niedawnymi wydarzeniami w Oleśnicy – mówi jeden ze świadków tragedii. – A przykład idzie z góry. Skoro poseł może wtargnąć do szpitala i dokonać obywatelskiego zatrzymania lekarki…
Zabójca był pacjentem
Według niepotwierdzonych informacji pacjent zabójca był rok temu operowany przez ortopedę. Potem zachorował na białaczkę i uznał, że to z powodu przebytej operacji ręki. Miał też uprzednio grozić lekarzowi, który mówił kolegom ze szpitala, że zgłosił ten fakt do Izby Lekarskiej.
„Mamy do czynienia z pacjentem, który był niezadowolony z leczenia – wyjaśniał kilka godzin po tragedii dyrektor szpitala Marcin Jędrychowski. – Wyrażał to niezadowolenie, jeśli chodzi o cały szpital. Sprawa otarła się o Rzecznika Praw Pacjenta, ale zgodnie z opinią RPP wszystko było w porządku”.
– Jestem wstrząśnięty tym, co się stało – mówi profesor Andrzej Garlicki, specjalista chorób zakaźnych, który całe swoje życie zawodowe związał z krakowskim Szpitalem Uniwersyteckim.