Społeczeństwo

Teraz wrze na Wydziale Psychologii UW. „Ludzie w końcu odważyli się mówić”. Będzie efekt domina?

Protest studentów UW w sprawie odwołanego dziekana Daniela Przastka Protest studentów UW w sprawie odwołanego dziekana Daniela Przastka Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl
Po zwolnieniu dyscyplinarnym dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych prof. Daniela Przastka wrze na Wydziale Psychologii. Wszystko wylało się w ostatnich dniach.

Sprawę, czy też raczej wiele spraw, opisała niedawno „Gazeta Wyborcza”, ujawniając konflikty na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, jednym z najlepszych w Polsce. Wszystkie łączą się z dziekanem prof. Kamilem Imbirem, który rządzi drugą kadencję. To z jednej strony oskarżenia o hejt (m.in. o próbę linczu), z drugiej awantury o przydział pomieszczeń w nowym budynku, do którego mają się przenieść pracownicy.

To także zarzuty dotyczące nieuzasadnionych zwolnień z pracy, m.in. prof. Mirosława Kofty, którego „przygarnął” Instytut Studiów Społecznych im. Profesora Roberta Zajonca na tej samej uczelni. Ale też odejścia znanych i cenionych naukowców, jak prof. Wojciech Dragan, który aktualnie jest związany z Uniwersytetem Jagiellońskim, czy rotacje pracowników administracji.

W latach 2022–24 odeszło z wydziału 56 osób, z czego 25 w zeszłym roku. Zwalniali się (lub byli zwalniani) pracownicy działu nauki, zajmującego się wnioskami grantowymi i projektami badawczymi, działu finansów, sekcji studenckiej, IT. Roszady tak zaniepokoiły część naukowców, że napisali do rektora z prośbą o interwencję i wyjaśnienie zasadności decyzji dziekana Imbira.

Politykę personalną krytykuje m.in. dr Mikołaj Winiewski, broniąc pracowników administracyjnych w dziale nauki. – Świetne dziewczyny, doskonale prowadzące projekty, co wymaga wysokich kompetencji. Nagle nie wiadomo dlaczego nowe władze wydziału zwalniają szefową tego działu. Po 25 latach pracy. Sprawa skończyła się w sądzie. Podpisano ugodę, wycofując się ze wszystkich zarzutów, które miały taki kaliber, że chyba powinni byli złożyć zawiadomienie do prokuratury – mówi dr Winiewski. Wysiłki pracowników dydaktycznych są mu szczególnie bliskie i zawsze będzie stawał w ich obronie.

Reklama