9 lipca w Sejmie poddane zostaną pierwszemu czytaniu dwie ustawy – o zawodzie psychoterapeuty i zawodzie psychologa. Zwłaszcza projekt tej psychoterapeutycznej w ostatnich miesiącach wzbudzał rozmaite, niekiedy skrajne emocje. 72 proc. wypowiadających się w konsultacjach społecznych opowiedziało się za nim pozytywnie, jeśli nie entuzjastycznie; krytycy natomiast próbowali zdyskredytować ustawę, często nie za bardzo przebierając w środkach, np. posuwając się aż do sieciowego hejtu wobec posłów firmujących projekt i osób z Grupy Roboczej, skupiającej praktyków i ekspertów tej profesji, reprezentujących rozmaite szkoły i nurty.
Czytaj też: Terapeuta: zawód kruchego zaufania. Ustawa to naprawi? Idzie wyboiście
Pacjenci czekają od 30 lat
Anna Grzelka z Grupy, psychoterapeutka, a z pierwszego wykształcenia prawniczka, jest jednak dobrej myśli co do dalszych losów projektu: – Środowisko, a przede wszystkim pacjenci czekają na ustawę od 30 lat. To pierwsze w Polsce kompleksowe zabezpieczenie pacjentów na poziomie stosowanym w zawodach zaufania publicznego. Pierwszy raz jest duża szansa na jej uchwalenie przy tak znaczącym zaangażowaniu społecznym, współpracy i poparciu środowiska.
Jest zdania, że dotychczasowy opór wobec ustawy wynikał w wielu przypadkach z niedoinformowania (tak m.in. było w przypadku stanowiska Naczelnej Izby Lekarskiej) albo też ambicji stosunkowo niewielkich grup psychologów, którzy pragnęliby zachować prawo do wykonywania tego zawodu wyłącznie dla siebie.
– O ile my szanujemy prawo psychologów do samostanowienia, o tyle tożsame prawo psychoterapeutów jest podważane przez wąską grupę osób.