Szlak Północny
Reporter „Polityki” na granicy z Litwą. Przejścia nie ma! „Trzepią” tu każdego bez wyjątku
7 lipca 2025 r. wróciły kontrole. Na parkingu po polskiej stronie, w Budzisku, stanął blaszany kontener i namiot Straży Granicznej. Pracują nowiutkie generatory prądu. Służby dbają o efekt wizualny, swoje radiowozy ustawiły na przejściu niemal wszystkie z nich. Z daleka widać niebiesko migające koguty policyjne.
Ruch z Litwy zwalnia, mundurowi kanalizują go w jedną wąską linię. Trzeba czekać. Żadnych wyrywek, sprawdzają wszystkich – nawet najmniejsze samochody z bagażnikami, w których nie zmieściłby się człowiek. Kontrole przeprowadzają głównie funkcjonariuszki, młode uśmiechnięte kobiety. Łagodzą obyczaje, gdy trafi się nerwus. Mówią: staramy się, takie mamy rozkazy.
Przyznają, że głównie spotykają się ze zrozumieniem ze strony podróżnych. Czasem tylko komuś się uleje – zaklnie, że traci czas na polityczne cyrki. Albo wybuchnie, że „wszystko przez ciapatych”. W podobnych sytuacjach należy profesjonalnie milczeć.
Liczby
Język rozpala się tym bardziej, im bliżej zwyczajnego obywatela pogranicza – ciapaki, hordy, dzicz, gwałciciele, darmozjady, złodzieje miejsc pracy. Już jak zwykle chłopcy z Konfederacji korzystają na fermencie – porozklejali na ulicach Suwałk i słupach w wioskach straszące ludzi plakaty, wzywają na wiec przeciwko imigrantom. Prościutki przekaz pod publikę, jak z bajki o ludożercach: Arab w turbanie wściekle wrzeszczy, Murzyn groźnie szczerzy zęby. Wiosną Suwałki protestowały przeciwko otwarciu w mieście Centrum Integracji Cudzoziemców, ulotki rozdawano nawet w kościele.
Jednak to nic nowego na wschodzie Polski – takie słowa i obrazy pojawiały się, kiedy władza PiS budowała zaporę na granicy polsko-białoruskiej, a uchodźcom odmawiano nie tylko praw do azylu, ale często także praw człowieka.