Zaopiekowały się sobą
Jak szajka pań z opieki społecznej wyłudziła 7 mln zł z zasiłków. „Zaopiekowały się sobą”
Sprawa wyszła na jaw przez mrugnięcie okiem. Był 13 września 2021 r. Dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Kostrzynie nad Odrą Bogumiła R. (wtedy jeszcze nosiła całe nazwisko) omawiała służbowe sprawy z wicedyrektorką. Do gabinetu weszła archiwistka z pytaniem o zaległą dokumentację, w tym kwestionariusze wywiadów środowiskowych. Bogumiła R. odprawiła ją „na potem”, puszczając przy tym oko. Wicedyrektorce wydało się to dziwne, bo dyrektor nie zajmuje się wywiadami – no i jeszcze to mrugnięcie. Postanowiła przyjrzeć się sprawie. Gdy się przyjrzała, złapała się za głowę (choć widziała dopiero wierzchołek góry lodowej), po czym powiadomiła policję. Tak rozpoczęło się największe śledztwo w dziejach gminnej pomocy społecznej w całym kraju.
Jest opisane w 125 tomach (24 937 stron). Sam akt oskarżenia, który wpłynął do sądu w lipcu 2025 r., liczy 25 tomów. Proceder trwał aż 15 lat, nielegalnie wykorzystano dane 8 proc. mieszkańców 17-tysięcznego Kostrzyna (dla Warszawy byłoby to więc 145 tys. osób). – Szczególnie haniebne jest to, że według prokuratury najsłabszych mieszkańców okradały osoby, które miały obowiązek im pomagać – mówi burmistrz Kostrzyna Andrzej Kunt.
Jak do tego doszło?
Czytaj też: Pracownicy socjalni klepią biedę
Idealna zmowa
Przekręt narodził się ze szlachetnych pobudek – tak przynajmniej wyjaśniała w śledztwie Bogumiła R. Jako szefowa OPS borykała się z brakiem pieniędzy na jego wyposażenie i drobne remonty. Postanowiła więc pieniądze „zorganizować”, wypłacając na ten cel fikcyjne zasiłki. Poszło gładko, dyrektorce zaświtała więc myśl, że wiecznie niedoinwestowany jest nie tylko ośrodek, ale też ona sama.