Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Lewica i PSL: „nie” dla związków partnerskich, „być może” dla statusu osoby najbliższej

Pierwszy projekt ustawy o związkach partnerskich, przygotowany przez senatorkę SLD prof. Marię Szyszkowską, pojawił się w polskim parlamencie 22 lata temu, w 2003 r. Pierwszy projekt ustawy o związkach partnerskich, przygotowany przez senatorkę SLD prof. Marię Szyszkowską, pojawił się w polskim parlamencie 22 lata temu, w 2003 r. Anna S. Kowalska / Polityka
Katarzyna Kotula poinformowała, że po dwóch latach negocjacji rząd jest gotowy do zaprezentowania ustawy, na którą społeczność LGBT+ czeka od niemal ćwierćwiecza. „Trudno nie mówić o rozczarowaniu” – komentuje szefowa Kampanii Przeciw Homofobii.

To już szósta próba sformalizowania związków jednopłciowych przez polski parlament. W przyszłym tygodniu projekt ustawy mają ogłosić wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty (Lewica) i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL). Ten drugi precyzuje jednak, że mowa w nim nie o „związkach partnerskich”, lecz o „statusie osoby najbliższej” – bo taką wersję mógłby poprzeć prezydent Karol Nawrocki i część posłów PiS. W rozmowie z PAP Kotula dodaje, że nazwa jest dla niej kwestią drugorzędną, a wojna o nią „byłaby absurdem”, ponieważ queerowa społeczność oczekuje dziś przede wszystkim bezpieczeństwa.

Słuchaj też: Związki partnerskie: niekończąca się historia. Polacy są gotowi, czas na polityków

„Ułatwienie życia” czy „jałmużna”?

Choć już w swoim exposé premier Tusk mówił: „Nie ma dla mnie ważniejszej sprawy niż prawa kobiet i równość obywateli wobec prawa (...) niezależnie od ich statusu społecznego, wyznania, orientacji seksualnej”, przez dwa lata w rządowej agendzie znalazło się wiele istotniejszych kwestii. W czerwcu zniecierpliwiona oczekiwaniem Kotula złożyła do laski marszałkowskiej projekt ustawy o związkach partnerskich, a PSL poinformowało o przygotowaniu projektu ustawy o osobie najbliższej.

Nie wiadomo jednak, co zawiera „kompromisowa” propozycja obu ugrupowań. Nie jest nawet jasne, czy zawarcie takiego związku/umowy będzie możliwe u notariusza (jak postulowali ludowcy), czy w urzędzie stanu cywilnego (jak chciałaby Lewica).

Reklama