Sara, reporterka z Sejmu. Ta historia mogłaby być materiałem na horror
Ojciec „Sary, najmłodszej sejmowej reporterki” złożył do sądu bezprecedensowy, prywatny akt oskarżenia przeciwko pięćdziesięciu osobom z kręgu szkoły, do której chodzi dziewczynka. Oskarża je o zniesławienie.
Pozwani to nauczyciele i rodzice dzieci z klasy Sary. Ich winą ma być to, że podpisali list do kuratorium oświaty, z prośbą o pomoc w rozwiązaniu narastającego konfliktu.
Plus
Historia Sary mogłaby być materiałem na scenariusz dobrego kina familijnego. Bo pierwszy plan jest barwny.
Jedenastoletnia dziewczynka z afazją (problemy z mówieniem, poświadczone oficjalnym orzeczeniem o specjalnych potrzebach edukacyjnych), przełamuje się jak filmowy król Jerzy VI. Przychodzi do Sejmu z mikrofonem, który podtyka czołowym polskim politykom. Przeprowadzone rozmówki wrzuca na TikToka, Instagrama i YouTuba. Filmiki czasem wywołują burze. Jak wtedy, gdy pytając Jarosława Kaczyńskiego o aborcję, usłyszała, że „wolność słowa nie jest dla dzieci”. A czasem wzbudza wątpliwości widzów, jak wówczas, gdy na zaproszenie Grzegorza Brauna debatuje o tym, czy obozy śmierci istniały, czy nie, i wysłuchuje, że „sodomici żyją krócej”. Ale przede wszystkim – widać, jak dziewczynka konsekwentnie wyrasta ponad średnią.
Źle
Więcej wątpliwości wzbudzają komentarze. Nagranie z Grzegorzem Braunem zaanonsowane zostaje w mediach społecznościowych jako „materiał, który zmusi Cię do myślenia, wywoła skrajne emocje i na pewno nie pozwoli Ci zasnąć. Obejrzyj teraz, zanim zniknie z internetu! Zostaw komentarz ze swoją opinią – pokaż po której stronie stoisz!