Zwierzęta głosu nie mają
Zwierzęta głosu nie mają. Co dla nich zrobiła koalicja Tuska? Polacy liczyli na więcej
To, co Karol Nawrocki zrobi w tej sprawie, to swoisty test lojalności wobec prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w obu przypadkach głosował „za”. Ale na prezydenta naciskają bliscy mu Konfederaci, którzy jednomyślnie zagłosowali przeciwko zakazowi hodowli norek i lisów na futra. A ustawa łańcuchowa nie podoba się wielu środowiskom rolniczym, które też próbują wymusić weto.
Wcześniej, przez pierwsze dwa lata rządów Koalicji, w sprawie zwierząt nie działo się nic, jeśli nie liczyć wykreślenia pięciu gatunków ptaków z listy łownych, czyli takich, do których myśliwi mogą strzelać. Najpierw był rozruch rządu, a potem, już przed wyborami prezydenckimi, zdecydowano nie poruszać żadnych kontrowersyjnych tematów.
Z uwagi na obecność PSL w koalicji kwestie praw zwierząt do takich należą. Ale przypomnijmy, że partie tworzące koalicję rządową szły do wyborów w 2023 r. także z hasłami ochrony praw zwierząt i ochrony przyrody (nawet w umowie koalicyjnej zapisano wyłączenie 20 proc. lasów z wycinek), skierowanymi do tzw. wrażliwego elektoratu. I ten elektorat zaczął się niecierpliwić, gdy coraz bardziej widoczne stawało się, że żadnych przełomowych rozwiązań w kwestii zwierząt i ochrony przyrody nie będzie. Jednak po przegranych wyborach prezydenckich najwyraźniej zdecydowano, że coś trzeba elektoratowi dać.
Z łańcuchów do kojca
Premier Donald Tusk w mediach społecznościowych zamieścił zdjęcie, na którym czule przytula psa. I podpis: „Koniec ustawy łańcuchowej. Wreszcie!”. Na półmetku rządzenia posłowie uchwalili zakaz trzymania psów na łańcuchach – projekt poselski Katarzyny Marii Piekarskiej. – Ten projekt to rodzaj smutnego minimum czy zgniłego kompromisu. Sejm zamienił życie psów trzymanych na łańcuchach na dożywocie w kojcach – mówi mecenaska Karolina Kuszlewicz, od lat zaangażowana w walkę o prawa zwierząt.