Gizela Jagielska z Oleśnicy bez pracy. Szpital nie udźwignął napięcia, przeciwnicy aborcji triumfują
Pół roku temu Gizela Jagielska przestała być wicedyrektorem szpitala w Oleśnicy, a od 1 stycznia 2026 r. przestanie tam pracować także jako lekarka. Powód? Nie przedłużą z nią kontraktu. Z jej mężem Łukaszem Jagielskim, ordynatorem oddziału położniczo-ginekologicznego, podobnie. – Jestem zaskoczona tą sytuacją. O decyzji dowiedziałam się we wtorek od pracownicy działu kontraktów – mówi „Polityce” ginekolożka.
Jagielscy odchodzą z oddziału, który sami od dziesięciu lat tworzyli. W tym czasie dr Jagielska stała się rozpoznawalną twarzą walki o prawa pacjentek, m.in. do terminacji ciąży zgodnie z legislacją i wskazaniami medycznymi. Konsekwencją był nieodłączny hejt, nagonka ze strony polityków i fundacji działających na rzecz zakazu aborcji. „Nazywają mnie mordercą, naczelnym rzeźnikiem szpitala w Oleśnicy” – to Jagielska słyszała i czytała o sobie przez ostatnie lata.
W 2024 r. ze wszystkich 896 zabiegów terminacji ciąży 155 wykonano właśnie w Oleśnicy, do której przyjeżdżały pacjentki z całego kraju. O lekarce było też głośno, gdy zaatakował ją w szpitalu Grzegorz Braun, europoseł Konfederacji Korony Polskiej. Dla niego był to punkt zwrotny w kampanii prezydenckiej. Dziś jest jednym z najbardziej wpływowych polityków na prawicy.
Kontrakt, czyli broń obosieczna
W Oleśnicy lekarka pracowała na dwuletnich kontraktach. W tym roku zorganizowano kolejny konkurs na stanowiska, Jagielscy złożyli propozycje.