Cierpienia miłości
Już jedna trzecia Polaków to single. Związki wydają się dziś ciężką harówką, dane są zatrważające
JOANNA PODGÓRSKA: Dziś już jedna trzecia Polaków to single. Czy w młodszych generacjach ten odsetek rośnie?
PROF. TOMASZ SZLENDAK: Nie wiem, czy można o nich mówić w kategoriach singli. Do pewnego wieku bycie w parze nie jest dla nich istotne. Większość 20- czy 25-letnich osób nie jest w związkach i raczej o tym nie myślą. Ich życie randkowe dopiero się w tym momencie rozpoczyna. Epizody bycia samemu są znacznie dłuższe niż epizody bycia we dwoje, jeśli w ogóle się zdarzają. Z danych wynika, że 44 proc. osób do 30. roku życia singluje, a kolejnych 22 proc. LAT-uje (LAT to skrót od angielskiego zwrotu living apart together – życie osobno razem – przyp. red.), czyli tworzą parę, ale nie mają wspólnego życia.
Młodzi nie umieją wchodzić w związki czy może nie chcą?
To różnie bywa. Niechęć do tworzenia par może wynikać przede wszystkim z tego, że to jest jednak krok w dorosłość, i to krok trudny. Trzeba wyprowadzić się od rodziców, założyć własne gospodarstwo domowe. A warunki ekonomiczne, poczynając od drogich kredytów, temu nie sprzyjają. Poza tym wśród młodych, zwłaszcza z klas średnich, dominuje taka postawa, żeby się ze swoich domów rodzinnych nie wyprowadzać. Nie widzą ku temu powodów. A to się zazębia z faktem, że młodzi faktycznie nie bardzo potrafią funkcjonować w związkach, bo nie mają tego jak trenować. Przykłady anegdotyczne można mnożyć. Znajoma ma dwóch synów: 22- i 19-latka. Jeden na studiach, drugi w klasie maturalnej. Żaden z nich jeszcze nigdy nie miał dziewczyny. Nie chodzą na randki, które są pierwszą szkołą bycia w związku – poświęcenia drugiemu człowiekowi jakiejś części siebie, zawierania kompromisów. Bycie w związku trzeba ćwiczyć i starsze pokolenia ćwiczyły to już w szkole, podczas „chodzenia ze sobą” i randek.