Zajrzeć pod pianę
O seksie, cielesności i wpływie dr Półtawskiej na doktrynę Kościoła
Ewa Winnicka: – Dyskutuje się, czy tragicznie doświadczona przez Ravensbrück Wanda Półtawska przez swój wpływ na Jana Pawła II sprawiła, że doktryna Kościoła pozostała niewzruszona w sprawie antykoncepcji i aborcji. Zdaniem ojca, tak się stało?
Mirosław Pilśniak: – Ciężkie doświadczenie wojenne może wyostrzyć postrzeganie rzeczywistości. Znam pewną kobietę, emerytowaną terapeutkę po doświadczeniach obozu koncentracyjnego. Bardzo wrażliwa na sposób traktowania człowieka. Ona z kolei nie mogła znieść jakiegokolwiek przejawu dominacji jednego człowieka nad drugim. Nawet gdy ktoś wpychał się w drzwi, ona czuła się głęboko osobiście zraniona. Wiedziała, że reaguje nieproporcjonalnie. Lecz to, czego doświadczyła i jak potem reagowała, to też jest jakaś prawda o człowieku.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski, którego pani Półtawska uczyła w seminarium, mówił mi, że jej wykłady były prowadzone z pasją, ale kleryków raził sposób, w jaki mówiła o cielesności. Z niechęcią, z napięciem, radykalnie.
Spotkałem się z panią Wandą Półtawską kilkakrotnie. Bywała gwałtowna i nieco apodyktyczna. Nie lubię takiego sposobu bycia, ale w sumie ważniejsze jest to, co się mówi, niż to, jak to się robi.
Wanda Półtawska mówi: antykoncepcja szkodzi zdrowiu, prowadzi do aborcji, do oziębłości. I jeszcze: kto zezwala na aborcję, ten zachowuje się jak gestapowiec.
To nie są dobre porównania, choć być może wyostrzają problem. Ale to też utrudnia spotkanie z osobami, które myślą inaczej, bo nikt nie będzie chciał być nazwany mordercą.