Kaliber zarzutów formułowanych w artykułach Onetu jest potężny: byłe podopieczne trenera Mirosława Skrzypczyńskiego w Energetyku Gryfino opowiedziały – anonimowo, poza posłanką Lewicy Katarzyną Kotulą – że napastował je seksualnie. Jego najmłodsze ofiary kończyły wówczas naukę w szkole podstawowej. Pod nazwiskiem o seksualne napastowanie oskarżyła prezesa PZT także pracownica hotelu pod Warszawą. Wcześniej na tym samym portalu ukazały się oskarżenia o terroryzowanie przez Skrzypczyńskiego w zaciszu domowych czterech ścian żony i dwóch córek. Ale one same kategorycznie temu zaprzeczyły w swoich mediach społecznościowych.
Skrzypczyński odchodzi
Skrzypczyńskiego nie dało się obronić i dość szybko zrozumieli to jego koledzy z zarządu PZT. Obiecują powołanie wewnętrznej komisji – złożonej wyłącznie z kobiet – która ma możliwie szybko zweryfikować zarzuty. Jeśli się potwierdzą, Skrzypczyński ma złożyć rezygnację z wszelkich stanowisk w PZT. Sprawa musi zostać dogłębnie i uczciwie wyjaśniona, będziemy śledzić jej dalsze losy.
W centrali polskiego tenisa na razie panuje popłoch. Sponsorzy grożą odejściem, a mianowanego w trybie nagłym prezesem Dariusza Łukaszewskiego czeka niebawem seria osobistych peregrynacji do firm finansujących związek. Będzie próbował oczyścić atmosferę i przekonać sponsorów, że za oskarżenia wobec Skrzypczyńskiego nie powinni płacić beneficjenci związkowych programów. W dużej części: tenisowa młodzież.
Co dalej z polskim tenisem?
Budżet PZT oscyluje dziś wokół 18 mln zł – mniej więcej połowę daje Ministerstwo Sportu, a dobre układy i znajomości Skrzypczyńskiego (m.in. z kręgiem Adama Hoffmana) zapewniały wsparcie ze strony spółek skarbu państwa na poziomie ponad 4 mln zł rocznie. Wiadomo, że od nowego roku partnerem strategicznym federacji nie będzie już Lotos, wchłaniany przez Orlen. Paliwowy koncern z kolei zapowiedział, że nie będzie finansował tenisa, bo już dość wydaje na piłkę nożną, lekkoatletykę, futbol i siatkówkę.
Środowisko żyje więc teraz tematem, czy wymuszona dymisja Skrzypczyńskiego stanie się początkiem większych zmian we władzach PZT. Dysponuje on dziś ponad trzy razy większym budżetem niż jeszcze kilka lat temu, a poza tym polski tenis – głównie za sprawą Igi Świątek – przeżywa swój najlepszy czas w historii. Praca u podstaw – czyli tworzenie warunków do tego, aby Iga miała swoje następczynie – już się zaczęła. I to właśnie powinno być oczkiem w głowie wszystkich, którzy są tenisowi przychylni.