Mirosław Skrzypczyński zrezygnował z funkcji prezesa Polskiego Związku Tenisowego
Oświadczenie o rezygnacji z pełnienia funkcji prezesa ze skutkiem natychmiastowym Mirosław Skrzypczyński złożył na posiedzeniu zarządu PZT – przekazała organizacja.
Spotkania w kantorku
O Skrzypczyńskim zrobiło się głośno za sprawą tekstów Onetu. Zdaniem dziennikarzy prezes PZT, prominentny działacz sportowy, miał przez lata stosować przemoc wobec swojej rodziny, ale także trenujących pod jego okiem młodych talentów. Jedną z zawodniczek juniorek była Katarzyna Kotula, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w Gryfinie, a dziś posłanka z ramienia Wiosny. Właśnie ona jako pierwsza pod nazwiskiem potwierdziła te doniesienia.
Skrzypczyński miał co najmniej kilkanaście razy wymuszać na nieletniej Kotuli spotkania w tzw. kantorku, pomieszczeniu na zapleczu klubu, które zamykał w takich sytuacjach na klucz, a pozostałym dzieciom nie wolno było się do niego zbliżać pod groźbą „kar fizycznych”. W takich okolicznościach miał dotykać miejsc intymnych młodej sportowczyni. Podczas treningów i wyjazdów pozwalał sobie na niestosowne komentarze, zachęcał chłopców do napastowania dziewcząt, karał zawodniczki i zawodników za wyimaginowane lub ustawione przewinienia, niektórym kazał się rozbierać przy reszcie grupy.
Czytaj też: Molestowanie. Jak sobie radzić z naruszaniem granic
Społeczna umowa o bezinteresowności
„Mechanizm działania drapieżców pedofilów jest znany. To często postacie znane i szanowane w swoim środowisku, które roztaczają wrażenie, jakby mogły bardzo dużo zrobić i załatwić lub po prostu wiele od nich zależało. Dlatego tak dużo naruszeń przez lata uchodziło płazem duchownym, kryjącym się za autorytetem Kościoła” – pisała na naszych łamach Agata Czarnacka.
Publicystka przytacza badania francuskiego socjologa Pierre’a Bourdieu mówiące o społeczeństwach rządzących się zasadą „społecznej umowy o bezinteresowności”: „Bezinteresowność jest możliwa socjologicznie tylko wówczas, gdy habitusy predysponowane do bezinteresowności znajdą się w światach, w których bezinteresowność jest wynagradzana”.
„Właśnie w tej perspektywie – pisze Czarnacka – warto popatrzeć na »bezinteresowne« poświęcenia dzieci znoszących zły dotyk ze strony rodziców. W istocie wiadomo – i dzieci też dobrze to wiedzą – że to służy ich rzekomemu dobru”.