Przez lata przyzwyczailiśmy się, że urodzona w Poznaniu Magda Linette jest numerem 2 polskiego singla. Najpierw ustępowała osiągnięciami Agnieszce Radwańskiej, a ostatnio Idze Świątek. Były momenty chwały. Pamiętamy wielkoszlemowe zwycięstwa w Paryżu z Ashleigh Barty (2021) i Ons Jabeur (2022), ale po nich następowały szybkie porażki.
Czytaj też: Wygrywa tylko Iga Świątek. Wyjaśniamy jej fenomen
Polka przebiła sufit
Teraz w każdym z dotychczasowych czterech spotkań Linette była coraz lepsza. Chyba nigdy nie grała na tak wysokim poziomie, a na pewno nie miała takiej serii zwycięstw. Szczególnie Anett Kontaveit, ale także Jekaterina Aleksandrowa to przecież uznane marki. Estonka jeszcze niedawno była druga w rankingu WTA. Caroline Garcia była jedną z wielkich faworytek. Pamiętamy popis Francuzki w starciu z Igą Świątek w ubiegłym roku w Warszawie. W następnych miesiącach błyskawicznie wspinała się w tenisowej hierarchii, by na koniec sezonu triumfować w WTA Finals. W Melbourne była rozstawiona z czwórką.
Przeciwko tak rozpędzonej zawodniczce wychodzi na kort Linette ze swoimi skromnymi sukcesami wyłącznie w turniejach niższej rangi. W wielkim szlemie sufit umieszczony był dotychczas na poziomie trzeciej rundy. Ale Polka od pewnego czasu jest przekonana, że najlepsze czasy są jeszcze przed nią. Niedługo kończy 31 lat (Garcia jest jej rówieśniczką) i jeszcze przez kilka lat może rozpychać się w czołówce. Na kortach Melbourne Park właśnie potwierdziła swoje aspiracje czwarty raz z rzędu.