Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Sport

Roland Garros trzeci raz dla Igi Świątek? Łatwo nie będzie

Iga Świątek po swoim pierwszym wielkoszlemowym triumfie. Paryż, 2020 r. Iga Świątek po swoim pierwszym wielkoszlemowym triumfie. Paryż, 2020 r. Clive Brunskill / Getty Images
Na wyższych szczeblach drabinki mogą czekać na Igę Świątek duże nazwiska: Barbora Krejcikova, Coco Gauff i w ewentualnym półfinale Jelena Rybakina. Tymczasem żeby obronić czołową pozycję w rankingu WTA, trzeba dotrzeć co najmniej do ćwierćfinału.

W Paryżu są już wszyscy, którzy marzą o zwycięstwach w tenisowym French Open. Na kortach Rolanda Garrosa właśnie rozpoczął się drugi po Australii wielkoszlemowy turniej. Z punktu widzenia rodzimego kibica najistotniejsze jest pytanie: jaką rolę odegra tym razem obrończyni tytułu Iga Świątek? Obyśmy mogli się też dłużej emocjonować występami Magdy Fręch (pokonała już Shuai Zang), a także Huberta Hurkacza (wygrał w pierwszej rundzie po pięciu setach z Davidem Goffinem) i deblistów: Alicji Rosolskiej i Jana Zielińskiego. Niestety, Magda Linette zakończyła występ w Paryżu na pierwszej rundzie po porażce z Leylah Fernandez.

Iga Świątek i duże nazwiska

Iga Świątek, wiadomo: nr 1 światowego tenisa od 60 tygodni. Jest faworytką, ale nie mówimy tego z wielką pewnością. Po oszałamiającym ubiegłym sezonie w tym roku trzeba bronić zdobyczy, co w 100 proc. jest po prostu niemożliwe. Białorusinka Aryna Sabalenka i Kazaszka Jelena Rybakina dużo robią, by wraz z Polką stworzyć wielką trójkę rozgrywek. Nie wychodzą przestraszone na kort, gdy po drugiej stronie staje Polka. Ostatnio w Rzymie Świątek poddała mecz z Rybakiną z powodu kontuzji uda. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy pojedynku, gdyby zdrowie dopisało.

Na szczęście początkowe poważne obawy o stan zdrowia liderki WTA nie potwierdziły się. Przynajmniej takie dochodzą informacje. Sama zawodniczka szuka dobrych stron szybszego zakończenia zawodów we Włoszech. Mówi, że miała dodatkowy tydzień na szlifowanie techniki. To ma zwiększyć jej pewność siebie.

Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego twierdzi, że nie studiuje turniejowej drabinki.

Reklama