Polska przegrała z Albanią w eliminacjach do przyszłorocznego Euro 2024. Były momenty lepiej zorganizowanej gry, ale Albańczycy odnieśli zasłużone zwycięstwo. Polska jest na czwartym miejscu w grupie i ma niewielkie szanse na awans. Taki wynik to wstyd dla naszej reprezentacji. Wcześniej z wielkim trudem uporaliśmy się z Wyspami Owczymi, na Albanię to było stanowczo za mało. Jaka będzie najbliższa przyszłość trenera Fernando Santosa? Czy znajdzie się ktoś, kto z tych piłkarzy będzie potrafił stworzyć drużynę?
Polska reprezentacja, poważnie chory pacjent
Od 1:0 dla Polski do 1:0 dla Albanii – to najkrótszy opis pierwszej połowy. Zaczęło się od rac w pobliżu bramki Wojciecha Szczęsnego. Polacy się nie przestraszyli i ich gra wyglądała całkiem składnie. Można było nawet mówić o przewadze. W 21. minucie, po faulu na Jakubie Kiwiorze, dośrodkowanie trafiło pod nogi tegoż Kiwiora, który wiedział, co zrobić z piłką. Gol! Ale radość trwała krótko, bo strzelec był na minimalnym spalonym. Z VAR-em nie ma dyskusji.
Na nieuznanej bramce skończyło się wszystko, co dobre u Polaków. Następne minuty to względny spokój i brak sytuacji podbramkowych. Aż do 36. minuty, kiedy zza pola karnego huknął nie do obrony Asani (na co dzień występuje w Korei Południowej). Na takie uderzenie nie ma lekarstwa. Trudno winić kogokolwiek w naszej defensywie, z Wojciechem Szczęsnym włącznie. Ale to podcięło skrzydła naszym. W lichym nastroju zeszli na przerwę.
Po zmianie stron Polacy nie rzucili się do odrobienia straty. Podawanie futbolówki wszerz boiska to raczej nie to, czego można było oczekiwać. Natomiast Albańczycy po ponad kwadransie znów byli w siódmym niebie.