W ten sposób w głównych rozgrywkach turnieju wimbledońskiego nie mamy już polskich przedstawicieli. Hubert Hurkacz pożegnał się już w drugiej rundzie – nie tylko z powodu kontuzji. Pierwsze mecze były ostatnimi dla Magdy Linette i Magdy Fręch. To zdecydowanie nie były dobre dni dla polskiego tenisa.
Niby wiemy, że tenis jest takim sportem, w którym nie da się wygrywać zawsze i wszędzie, ale po kolejnej niesamowitej serii uwieńczonej tytułem w Paryżu trochę o tym nie chcieliśmy pamiętać. Wiadomo, że Wimbledon nie był miejscem największych zwycięstw Igi Świątek, ale można było liczyć na co najmniej dobry występ. I wszystko na to wskazywało.
Iga nie dała rady
Polka w pierwszych rundach pokazała, że trawa przestaje jej przeszkadzać. Pojedynki z Sofią Kenin i Petrą Martić nie były jednostronne, ale wiadomo było, kto rządzi na korcie. Julija Putincewa dotychczas, mimo fatalnego zachowania, nie miała większych szans na sukces w meczach z Polką. Była do tej pory 35. w rankingu WTA i było to widać na korcie.
Tymczasem w ostatnich tygodniach nastąpiła przemiana urodzonej w Rosji 29-letniej tenisistki. Tuż przed rozpoczęciem Wimbledonu Putincewa pokonała wszystkie konkurentki w Birmingham na kortach trawiastych. Spora w tym zasługa nowego trenera Mateo Donattiego.
Początkowo w sobotnie popołudnie wydarzenia układały się po myśli polskiej ekipy. Wystarczyło jedno przełamanie serwisu Kazaszki, żeby wygrać seta do trzech. Prawdziwy dramat rozpoczął się w drugim secie. Od stanu 1:1 Putincewa zapisała po swojej stronie 9 kolejnych gemów!