Chyba najsłynniejsza polska paralimpijka (także wielokrotna olimpijka) Natalia Partyka wróciła do kraju z kolejnymi dwoma medalami w tenisie stołowym. Teraz ma ich 12, w tym srebro i brąz z Paryża. Zaczynała jako 15-latka w Atenach. Dzisiaj, po 20 latach, ciągle jest w czołówce. Chociaż tym razem nie została mistrzynią, to ocenia igrzyska na szóstkę z plusem.
Tak jak kilka tygodni wcześniej na zawodach olimpijskich zachwycające było zainteresowanie widzów. Od otwarcia na Place de la Concorde do uroczystości zakończenia na Stade de France.
Impreza, która kilka lat po wojnie była kameralnymi zawodami brytyjskich weteranów wojennych, stała się wielkimi igrzyskami, w których uczestniczyło 4,4 tys. sportowców. Od Seulu w 1988 r. odbywa się krótko po rywalizacji olimpijskiej w tym samym miejscu. To atrakcyjna formuła dla uczestników i kibiców.
Popularność paraigrzysk wciąż rośnie
Paralimpijskie zmagania profesjonalizują się na dobre – i na złe. Bardzo wielu występujących w Paryżu sportowców można już nazwać zawodowcami, tzn. ludźmi utrzymującymi się z uprawiania sportu. Najlepsi korzystają ze stypendiów i pokaźnych nagród. Złe to na pewno doping. W polskiej kadrze też to się zdarza. Mieliśmy do czynienia z takim przypadkiem trzy lata temu w Tokio i mamy teraz w Paryżu. Chodzi o sterydy w organizmie jednej z parakolarek torowych.
Dzięki transmisjom telewizyjnym popularność tych igrzysk rośnie. Stąd także obecność tysięcy kibiców. Już w Londynie 12 lat temu zachwycaliśmy się tłumami na trybunach.