Radosław Piesiewicz póki co obronił się w fotelu prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W związku z tym powinien wysłać kwiaty ministrowi sportu Sławomirowi Nitrasowi.
Odpowiedź Marcina Piątka na oświadczenie Polskiego Komitetu Olimpijskiego wydane po opublikowaniu w ostatnim wydaniu „Polityki” artykułu poświęconego sytuacji w tej instytucji.
Impreza, która kilka lat po wojnie była kameralnymi zawodami brytyjskich weteranów wojennych, stała się wielkimi igrzyskami, w których uczestniczyło 4,4 tys. sportowców.
Rebecca Cheptegei nie jest pierwszą zamordowaną sportsmenką w Kenii. Ale kobietobójstwa nie są wyłącznie domeną Afryki.
Niepełnosprawności, z którymi się urodzili albo które przytrafiły im się w życiu, jakieś drogi przed nimi zamknęły, ale i otworzyły. Sport to taka ścieżka: pod górę, ale najpiękniejsza. Właśnie zaprowadziła ich do Paryża.
Po paryskiej klęsce frustracje kibiców i komentatorów wylały się głównie na działaczy sportowych, w tym najważniejszego z nich – prezesa PKOl. Radosław Piesiewicz jawi się jako modelowy wytwór „epoki PiS” – taki Daniel Obajtek polskiego sportu.
W rozmowie z „Polityką” minister sportu Sławomir Nitras mówi o tym, że niektóre związki mogłyby się wspaniale obejść bez sportowców. A sportowcy bez nich. Wraca do igrzysk w Paryżu i kierowanego przez Radosława Piesiewicza PKOl. „Świetnie zorganizowali pobyt sobie, a sportowcom niestety nie”.
Kiedyś wątpliwości co do płci zawodniczek rozwiewano okazaniem. Dzisiejsze metody nie odzierają z godności, ale podobnie jak dawne nie dają prostych odpowiedzi.
Ujawnienie, że działacze pławili się w luksusach, gdy np. lekarz siatkarzy mieszkał prawie w schronisku, polskiego sportu nie uzdrowi. Tak samo jak nie ma szans na zgodne działanie ministerstwa z PKOl, a raczej z jego obecnym szefem.