USADA usadza WADA
WADA, czyli jak rozpętała się burza. Amerykanie chcą być szeryfami światowego sportu
Witold Bańka, były minister sportu w czasach rządów PiS, wpisywał się ponoć w wyznaczone przez prezesa Kaczyńskiego kryteria kandydata na prezydenta – młody, z rodziną u boku, znający angielski, obyty międzynarodowo – ale uprzejmie odmówił. Wolał skupić się na walce o reelekcję o inną prezydenturę: w Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Niedawno zyskał wsparcie władz Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i wydaje się pewniakiem do zwycięstwa.
Od WADA odwrócili się jednak najpotężniejsi w olimpijskim sporcie Amerykanie. Rząd USA nie przelał na konto WADA składki w wysokości 3,6 mln dol., stanowiącej nieco ponad 6 proc. rocznego budżetu agencji. Odczytano to jako wotum nieufności dla Bańki i jego ekipy oraz wsparcie narracji szefa amerykańskiej agencji antydopingowej (USADA) Travisa Tygarta, który twierdzi, że WADA w obecnym kształcie jest instytucją niegodną zaufania i nietransparentną. Recepty na uzdrowienie Tygart jednak nie podaje.
Nieopłacenie składki pozbawiło prawa głosu Amerykanów zasiadających w ciałach decyzyjnych i doradczych WADA, a na szali jest nawet odebranie Salt Lake City organizacji zimowych igrzysk 2034 r. Już w trakcie wyboru gospodarza władze MKOl zaznaczyły, że jeśli igrzyska w stanie Utah mają dojść do skutku, Amerykanie muszą poddać się jurysdykcji WADA. Polubownemu załatwieniu konfliktu z pewnością nie sprzyja stosunek prezydenta Donalda Trumpa do organizacji międzynarodowych, zwłaszcza mających siedzibę w Europie, oraz fakt, że zarówno USADA, jak i Trumpa reprezentuje ten sam prawnik Bill Bock.
Medale z basenu
Burza trwa od kwietnia 2024 r. „New York Times” oraz niemiecka telewizja ARD ujawniły wówczas, że na początku 2021 r. Chińska Agencja Antydopingowa (CHINADA) wykryła podczas kontroli obecność trimetazydyny (TMZ) w organizmach 23 pływaków.