Niepodpisana z nazwiska osoba zareagowała na stronie internetowej Polskiego Komitetu Olimpijskiego na ujawnione wczoraj przez „Politykę” informacje, że PKOl w czasach prezesury Radosława Piesiewicza rozstał się z najemcą restauracji na szóstym piętrze centrum olimpijskiego, a następnie wydał niemal 1,5 mln zł na remont lokalu oraz dofinansowanie wewnętrznej spółki, która od tej pory zajmuje się tam gastronomicznym biznesem. Z opublikowanego „sprostowania” wynika, że nieprawdą jest, że PKOl został pozbawiony zysku z najmu powierzchni za wynajem restauracji.
Z jednej kieszeni PKOl do drugiej
Tłumaczenie to jest kuriozalne. Mamy bowiem do czynienia z następującą sytuacją: PKOl wypowiada umowę najmu, dzięki której pokrywał część kosztów eksploatacyjnych budynku, wydaje 1 mln na remont lokalu – jak dwukrotnie podkreśla „sprostowanie”, przez wzgląd na ochronę zdrowia, życia i bezpieczeństwa (sic!) gości – następnie powołuje spółkę Olympic Sky, której na rozkręcenie działalności daje 450 tys. zł pożyczki, a znajoma prezesa Piesiewicza zostaje mianowana szefową tego biznesu.
No i ta właśnie spółka – będąca własnością PKOl – płaci dla PKOl czynsz. Czyli pieniądze wędrują z jednej pekaolowskiej kieszeni do drugiej. Jest to niezwykle wyrafinowany model biznesowy, który niewątpliwie powinien stać się przedmiotem analiz tęgich ekonomicznych wykładowców na jeszcze tęższych ekonomicznych uczelniach.