Sport

Lewandowski rezygnuje. Taktyka Probierza jest dość straceńcza. A moment fatalny

Lewandowski rezygnuje z kadry. Taktyka Probierza jest dość straceńcza. A moment fatalny

Robert Lewandowski i Michał Probierz na Stadionie Śląskim podczas towarzyskiego meczu z Mołdawią, na którym pożegnano pomocnika Kamila Grosickiego. 6 czerwca 2025 Robert Lewandowski i Michał Probierz na Stadionie Śląskim podczas towarzyskiego meczu z Mołdawią, na którym pożegnano pomocnika Kamila Grosickiego. 6 czerwca 2025 Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Pewnie niewiele zapamiętamy tak elektryzujących chwil z pracy Michała Probierza jako trenera reprezentacji jak te z niedzielnego wieczora. Decyzja Probierza, a szczególnie sposób i czas jej podjęcia, obroni się tylko w jednym przypadku.

Najpierw Michał Probierz odebrał opaskę kapitańską Robertowi Lewandowskiemu. Jak podają media, w kilkudziesięciosekundowej rozmowie poinformował o tym zainteresowanego i… zaczęło się. Sam piłkarz prawie natychmiast ogłosił, że wobec „utraty zaufania” do selekcjonera żegna się z kadrą pod tym kierownictwem.

Czytaj także: Jaki PZPN, taka kadra. Co się mogło posypać, to się posypało

Świetny moment, nie ma co

Jeszcze kilka dni wcześniej wszystko było niby OK. Podobno decyzja o nieobecności „Lewego” podczas zgrupowania zapadła za porozumieniem stron. Były już kapitan więcej gromów zebrał za to, że miało go nie być podczas pożegnania Kamila Grosickiego w piątek na Stadionie Śląskim (towarzyski mecz z Mołdawią) niż podczas istotnego meczu z Finlandią o punkty w mundialowych eliminacjach.

Ostatecznie Lewandowski na Śląsk przyleciał, pokazał uśmiechnięte oblicze i kolegę uścisnął. Nie jest już teraz najważniejsze, czy od początku planował taką niespodziankę, czy też zrobił to pod wpływem zmasowanej krytyki. W każdym razie przyćmił nieco uroczystości pożegnalne „Grosika” i mdłą potyczkę z Mołdawią. Za to ostatnie Probierz powinien być mu nawet wdzięczny.

Selekcjoner „odpalił bombę” w niedzielny wieczór, na dwie doby przed meczem istotnym z punktu widzenia eliminacji do mundialu. Świetny moment, nie ma co. Pewnie się nie spodziewał, że dostanie rykoszetem wiadomość o całkowitym pożegnaniu.

Gdy ponad 10 lat temu Adam Nawałka (podobno z inicjatywy poprzedniego prezesa PZPN i wybitnego piłkarza Zbigniewa Bońka) odebrał opaskę szefa drużyny Jakubowi Błaszczkowskiemu i przekazał ją Robertowi Lewandowskiemu, ten pierwszy zacisnął zęby i jakoś to przeżył. Choć łatwo nie było. Tym razem zaciskania zębów nie było, tylko natychmiastowa riposta.

Można podejrzewać, że Probierz zdecydował się na radykalny krok, bo czuł, że kadrowicze mają za złe swojemu starszemu i słynniejszemu koledze, że nie przygotowuje się razem z nimi, że ze swoich obowiązków nie wywiązał się najlepiej i – zdarzało się – obarczał ich winą za wspólne niepowodzenia. Może tak, może nie.

Teraz wyprowadzać drużynę na boisko będzie 30-letni Piotr Zieliński. Czy się sprawdzi w nowej roli? Charyzmatyczny to on się nie wydaje. Z drugiej strony rola kapitana jest przeceniana, szczególnie wtedy, gdy to nie zawodnicy wybierają. Ale to osobny temat, bo dzisiaj emocje są godne znacznie istotniejszych wyborów.

Czytaj także: Kulisy biznesów Lewandowskiego

Czy decyzja Probierza się obroni?

Podobne konflikty to też nie ewenement. Najstarsi kibice pamiętają, co się działo na meksykańskich igrzyskach w 1968 r. Na ostatniej zmianie sztafety 4 x 100 m pałeczkę zgubiła Irena Szewińska i została później oskarżona o umyślne działanie. Mistrzyni nigdy więcej z tymi koleżankami nie wystąpiła. Lewandowski ma mniejsze wymagania, nie chce widzieć „tylko” Probierza.

Co dalej? Dotychczas Probierz starał się tworzyć wizerunek dowódcy, który nad wszystkim panuje, jego szklanka jest zawsze do połowy pełna. Cieszy się z małych osiągnięć, np. że ze 177. drużyną rankingu FIFA Polacy nie tracą gola. Radości są mizerne, bo i osiągnięcia mało imponujące. Złośliwi twierdzą, że największym jego atutem jest bliska znajomość z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą (który w uznaniu zasług za chwilę zostanie wybrany na drugą kadencję).

Decyzja Probierza, a szczególnie sposób i czas jej podjęcia, obroni się tylko w jednym przypadku: jeśli we wtorek w Helsinkach jego podopieczni pokażą, że po zrzuceniu z wozu Lewandowskiego kopią piłkę jak natchnieni, zatriumfuje myśl taktyczna sztabu szkoleniowego i Polska rozbije w pył i puch rywali.

Nawet jeżeli tak się stanie, to efekt będzie krótkotrwały. Przypomnijmy, że ewentualny sukces w Helsinkach to byłaby zaliczka pozwalająca myśleć o drugim miejscu w tabeli zapewniającym udział w rozgrywce barażowej. Tymczasem nienasyceni kibice chcieliby nie tylko wymęczonych zwycięstw nad Litwą, Maltą czy Finlandią, ale także wyrównanej gry z Holandią, a to przecież dzisiaj jeszcze mniej realne niż wczoraj.

Probierz nie miał pomysłu na wykorzystanie nadzwyczajnego talentu do zdobywania goli przez Lewandowskiego, teraz zrezygnował z niego jako kapitana. Taktyka dość straceńcza, ale podobno w sporcie wszystko się może zdarzyć.

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną