Lewandowski rezygnuje. Taktyka Probierza jest dość straceńcza. A moment fatalny
Lewandowski rezygnuje z kadry. Taktyka Probierza jest dość straceńcza. A moment fatalny
Najpierw Michał Probierz odebrał opaskę kapitańską Robertowi Lewandowskiemu. Jak podają media, w kilkudziesięciosekundowej rozmowie poinformował o tym zainteresowanego i… zaczęło się. Sam piłkarz prawie natychmiast ogłosił, że wobec „utraty zaufania” do selekcjonera żegna się z kadrą pod tym kierownictwem.
Czytaj także: Jaki PZPN, taka kadra. Co się mogło posypać, to się posypało
Świetny moment, nie ma co
Jeszcze kilka dni wcześniej wszystko było niby OK. Podobno decyzja o nieobecności „Lewego” podczas zgrupowania zapadła za porozumieniem stron. Były już kapitan więcej gromów zebrał za to, że miało go nie być podczas pożegnania Kamila Grosickiego w piątek na Stadionie Śląskim (towarzyski mecz z Mołdawią) niż podczas istotnego meczu z Finlandią o punkty w mundialowych eliminacjach.
Ostatecznie Lewandowski na Śląsk przyleciał, pokazał uśmiechnięte oblicze i kolegę uścisnął. Nie jest już teraz najważniejsze, czy od początku planował taką niespodziankę, czy też zrobił to pod wpływem zmasowanej krytyki. W każdym razie przyćmił nieco uroczystości pożegnalne „Grosika” i mdłą potyczkę z Mołdawią. Za to ostatnie Probierz powinien być mu nawet wdzięczny.
Selekcjoner „odpalił bombę” w niedzielny wieczór, na dwie doby przed meczem istotnym z punktu widzenia eliminacji do mundialu. Świetny moment, nie ma co. Pewnie się nie spodziewał, że dostanie rykoszetem wiadomość o całkowitym pożegnaniu.
Gdy ponad 10 lat temu Adam Nawałka (podobno z inicjatywy poprzedniego prezesa PZPN i wybitnego piłkarza Zbigniewa Bońka) odebrał opaskę szefa drużyny Jakubowi Błaszczkowskiemu i przekazał ją Robertowi Lewandowskiemu, ten pierwszy zacisnął zęby i jakoś to przeżył.