Zdjęcia tylko na własny użytek – przypomina przewodniczka. Między rzędami foteli w autokarze krąży formularz z oświadczeniem, że bez zgody organizatora żaden uczestnik nie opublikuje zdjęć w prasie, Internecie ani na żadnym portalu społecznościowym, jak choćby Facebook. Na wycieczkę, której celem jest zapoznanie z technikami wydobycia i rafinacji w pobliskich kopalniach odkrywkowych, wybiera się kilkanaście osób.
Wśród pasażerów jest Christophe Peyronel, 30-letni paryżanin, który znużony marketingiem zwrócił się ku ekologii. – Widziałem film dokumentalny o piaskach roponośnych w Kanadzie. Był wstrząsający. O tym, co się tu dzieje, chcę opowiedzieć wszystkim znajomym. To może mały krok, ale przecież małe kroki zmieniają świat – mówi Peyronel konspiratorskim tonem.
Ostrożność nie zawadzi, bo choć to wycieczka turystyczna, nie wiadomo w zasadzie, czego się spodziewać. Weźmy choćby incydent z dyktafonem: jeden z pasażerów nagrywa słowa przewodniczki. – Proszę to skasować, inaczej wezwę ochronę – spotyka się z jej niespodziewaną reakcją. – Przypominam, że podpisał pan zgodę na przeszukanie rzeczy osobistych. To dla pana bezpieczeństwa. Nie chcę, żeby pan wpadł w tarapaty – słyszy zaskoczony turysta. Na tej wycieczce lepiej nie drażnić organizatora.
Wizja Howarda Pew
Organizatorem jest firma Suncor, która w porozumieniu z lokalną agencją turystyczną, dla celów piarowskich, dwa razy w tygodniu wpuszcza autokar na teren swojej kopalni. Suncor, założony w latach 60., był niekwestionowanym pionierem w wydobywaniu ropy z piasków roponośnych na skalę przemysłową.