Przeszukiwana, przeszukiwany
Bezpieczeństwo na lotniskach: dotknięci dotykaniem
Od dziewięciu lat przed przejściem przez bramki kontrolne trzeba zdjąć buty. Od czterech lat pasażerom zabiera się z bagażu podręcznego pozostawione tam nieopatrznie butelki z wodą, pasty do zębów i kremy do golenia. A od kilku miesięcy trzeba się prześwietlać w specjalnych rentgenowskich skanerach i liczyć z możliwością rewizji osobistej, polegającej na dotykaniu całego ciała z intymnymi miejscami włącznie. Środki te wprowadzano kolejno w odpowiedzi na coraz to nowe pomysły terrorystów, jak przemycić bombę do samolotu – ostatnio po próbie wniesienia ładunków wybuchowych w majtkach przez młodego Nigeryjczyka w Boże Narodzenie 2009 r. Usiłowania te się nie powiodły, ale terroryści osiągnęli inny cel – sprawili, że lotniska amerykańskie zaczynają przypominać teatr absurdu.
Bunt inżyniera
Ameryka ma od miesiąca nowego bohatera. 31-letni inżynier komputerowy John Tyner miał lecieć z San Diego na polowanie z teściem. Na lotnisku odmówił poddania się prześwietleniu w skanerze, który kontrolerom ukazuje zamazany zarys nagiego ciała. Zgodnie z nowymi przepisami skierowano go na pat-down, czyli obmacywanie poprzez ubranie dokonywane przez agenta TSA, federalnej agencji bezpieczeństwa transportu. Kiedy kontroler przystąpił do rzeczy, Tyner warknął: „Jeśli dotkniesz moich jaj, będziesz aresztowany!”. W dalszej wymianie zdań oświadczył, że dotykanie uważa za „napaść seksualną”. Kontrolerzy nie wpuścili go do samolotu, jednocześnie długo nie pozwalając opuścić lotniska. Zagrozili karą ponad 10 tys. dol. za zakłócenie procedury bezpieczeństwa.
Tyner utrwalił incydent na swoim iPhonie i następnego dnia umieścił nagranie na YouTube.