Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zarzynanie pojednania

Arabowie w Izraelu wyrzuceni poza nawias

Milionowa mniejszość muzułmańska w państwie żydowskim systematycznie wyrzucana jest poza nawias demokracji. Milionowa mniejszość muzułmańska w państwie żydowskim systematycznie wyrzucana jest poza nawias demokracji. NATI SHOHAT/EPA / PAP
Rewolucje w północnej Afryce pogłębiają przepaść między Żydami a Arabami w Izraelu.
Co trzeci ankietowany przez Izraelski Instytut Demokratyczny pragnałby – w przypadku wojny – odosobnić ludność arabską w zamknietych obozach.Mahfouz Abu Turk/Polaris/East News Co trzeci ankietowany przez Izraelski Instytut Demokratyczny pragnałby – w przypadku wojny – odosobnić ludność arabską w zamknietych obozach.

Najpierw mile szeleściły nadzieją, teraz tkwią kością w gardle, a w dodatku są wirtualne: 3,5 mln euro przyrzeczone przez Muammara Kadafiego Radzie Arabów Izraelskich na budowę biurowca i działalność społeczną. Jeszcze w pierwszych dniach lutego Rada złożyła w libijskiej ambasadzie w Ammanie – zgodnie z życzeniem „króla wszystkich afrykańskich królów” – projekt budowy. Rewolucja pokrzyżowała wszystkie plany, bo dyktator z Trypolisu nie dysponuje już gotówką z zablokowanych kont zagranicznych. Pozostał niesmak. Wielu miejscowych arabskich działaczy potępia Ahmada Tibi, arabskiego posła do Knesetu i członka Rady, który inspirował spotkanie z Kadafim.

Jeszcze niedawno społeczność arabska w Izraelu chętnie akceptowała takie inicjatywy swoich liderów. Nikt nie protestował, gdy szczodre dary emirów z Zatoki Perskiej napełniały kiesę Rady, umożliwiając zarówno finansowanie działalności politycznej, jak i budowę stadionów sportowych lub domów kultury. Również władze izraelskie patrzyły na ten proceder przez palce, mimo iż stał w sprzeczności z obowiązującymi przepisami. Dzisiaj, kiedy fala ludowych protestów przetacza się przez północną Afrykę i niektóre kraje Zatoki Perskiej, dobre stosunki mniejszości arabskiej z dyktatorami określa się mianem konszachtów.

Wbrew wszelkim oczekiwaniom, ani powstańcy z placu Tahrir w Kairze, ani bojownicy libijscy nie wznosili haseł antyizraelskich. Nikt nie żądał od izraelskich Arabów, aby chwycili za broń i stanęli w jednym szeregu z wojującymi współwyznawcami.

Polityka 12.2011 (2799) z dnia 18.03.2011; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Zarzynanie pojednania"
Reklama