Pierwszą spalarnię śmieci uruchomiono w Sztokholmie równo sto lat temu. A dziś największy udział w szwedzkim bilansie energetycznym mają nie ropa i gaz, tylko biopaliwa pochodzące głównie z odpadów. Dają one też więcej energii niż energetyka wodna i atomowa łącznie, chociaż obydwie gałęzie są równie dobrze rozwinięte. Biomasa, czyli rośliny oraz odpady roślinne i zwierzęce (także ludzkie), używana jest powszechnie w produkcji prądu i ciepła. Wykorzystuje się ją jako środek napędowy w transporcie i surowiec w przemyśle. Prawie wszystkie szwedzkie miasta ogrzewają centralnie elektrociepłownie spalające śmieci lub wytwarzany z nich biogaz.
Stolicę Szwecji ogrzewa dziś głównie elektrociepłownia Högdalen i kilka mniejszych zakładów dzielnicowych, położonych w bezpośrednim sąsiedztwie osiedli, skąd śmieci trafiają do pieców. Protesty mieszkańców? Nie słyszano. Szefowie elektrociepłowni chlubią się tym, że szkodliwych substancji w gazie opuszczającym kominy jest tyle, ile w dymie z papierosów trzech palaczy na ulicy. Potwierdza to inspekcja ochrony środowiska. Högdalen zbudowano na dawnym wysypisku, w pobliżu rezerwatu przyrody i w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów od dwóch parków narodowych. Niedawno podjęto decyzję o budowie kolejnej spalarni w historycznej Sigtunie, pierwszej stolicy kraju, położonej w sąsiedztwie sztokholmskiego lotniska Arlanda.
Puste wysypiska
Oczywiście spalanie pociąga za sobą emisję dwutlenku węgla, powodującego nadmierne ocieplenie klimatu. Ale w przypadku śmieci jest to dwutlenek wchłonięty wcześniej z atmosfery. Ponadto z pozostawionych na wysypiskach śmieci wyzwalają się z czasem znacznie groźniejsze gazy cieplarniane, metan i para wodna. Śmieci zajmują także cenne tereny podmiejskie, trzeba ponosić koszty ich składowania lub wydłużać trasy transportu odpadów. Tylko 1 proc. odpadów trafia w Szwecji na wysypiska i są to najbardziej szkodliwe substancje, zamykane w pojemnikach uniemożliwiających przedostawanie się ich do atmosfery czy wód podskórnych.
Zanim śmieci trafią pod kotły, trzeba je oczyścić z surowców wtórnych: papieru, szkła, tworzyw sztucznych i metalu. Ponad połowa śmieci z gospodarstw domowych może być ponownie wykorzystana jako surowiec. Ostatnio upowszechnia się metoda rozdrabniania substancji organicznych w odpadach domowych (np. resztek jedzenia czy niejadalnych części warzyw) i spuszczania ich przez zlew do systemu kanalizacyjnego. Mieszają się wówczas ze ściekami komunalnymi i służą do produkcji biogazu, używanego zarówno jako opał, jak i środek napędowy pojazdów.
Sztokholm otrzymał – jako pierwsze miasto Unii Europejskiej – tytuł ekologicznej stolicy Europy. Ekspertom i turystom odwiedzającym z tej okazji miasto pokazuje się z dumą dzielnicę Przymorze (Sjöstad). Jest to właściwie kilkudziesięciotysięczne miasto, które ma być wkrótce energetycznie samowystarczalne. Śmieci z gospodarstw domowych i ścieki trafiają do położonej na jego krańcach oczyszczalni, gdzie przetwarzane są na paliwo spalane w elektrociepłowni (400 MW) na drugim krańcu osiedla. Potężne pompy cieplne elektrowni pobierają ponadto ciepło z zimnych skądinąd wód kanału łączącego morze z jeziorem Melar, nad którym leży stolica, wykorzystując do tego celu nocne nadwyżki taniej energii. Wszystko to dzieje się w odległości zaledwie 4 km od centrum Sztokholmu na dawnych terenach przemysłowych i portowych. Świetna izolacja budynków sprawia też, że zapotrzebowanie na energię jest niewielkie. Dostarczają jej panele słoneczne instalowane na dachach.
Śmieci z importu
Dzięki korzystnym stawkom podatkowym przerób śmieci jest bardzo opłacalny. Zaczyna ich nawet brakować. W Göteborgu od wielu lat sprowadzano śmieci z norweskiej stolicy naftowej Stawanger. Ostatnio również Norwegia, mimo zasobności w ropę i gaz, traktuje śmieci jak surowiec energetyczny. Podjęto więc próbę importu śmieci z Neapolu, który w nich tonie, i Włosi nie są w stanie rozwiązać tego problemu. Szwedzko-norweskie przedsiębiorstwo zamierza stamtąd kupować około miliona ton śmieci rocznie, płacąc około 90 euro za tonę. Mogą się więc one stać prawdziwym złotem Neapolu, nawiązując do tytułu kultowego filmu z Sophią Loren. Zakład energetyczny Hem z Halmstadu, miasta na południe od Göteborga, gotów jest rozwiązać kryzys śmieciowy nie tylko Neapolu, lecz także innych europejskich metropolii, zapewnia Per Aalund, jeden z szefów Hemu. W Europie składuje się ciągle 150 mln ton śmieci na wysypiskach, mimo zakazu UE. Weźmiemy je, mówi.
Szwedzcy eksperci wyliczają, że 3 mln ton śmieci mają wartość energetyczną miliarda metrów sześc. gazu. W Polsce produkuje się co roku 12 mln ton śmieci, które nadal, mimo unijnego zakazu, lądują na wysypiskach. Odpowiada to z grubsza deficytowi w naszym bilansie gazowym. Jednak przerobem i spalaniem śmieci Polacy wcale nie są zainteresowani. Jeden z polskich działaczy samorządowych, dr inż. Jerzy Ziora z Częstochowy, zwrócił uwagę, że w szwedzkim i polskim podejściu do wykorzystania śmieci jest nawet różnica semantyczna: w Polsce mówi się o „termicznym unieszkodliwianiu odpadów komunalnych”, a w Szwecji o ich „energetycznym wykorzystywaniu”.
Szwedzi wykorzystują śmieci – w połączeniu z odpadami rolniczymi i specjalnie uprawianymi roślinami energetycznymi – również do produkcji napędowego biogazu. Ponadto, powstający w tym procesie kompost zastępuje nawozy sztuczne, których wytwarzanie jest szczególnie energochłonne. Prawie każda gmina ma dzisiaj także obiekty przetwarzające odpady, często w formie parków wodnych, które służą także rekreacji. Szwedzki minister ochrony środowiska Anders Carlgren zapowiedział, że do 2020 r. Szwecja wyeliminuje ropę w urządzeniach napędowych, zastępując ją biopaliwami lub energią elektryczną. Eksperci tego nie podważają, są tylko sceptyczni w kwestii terminu i ostrożnie podają 2030 r.
Samochody na biopaliwo (etylen i gaz) stały się w Szwecji tak popularne, że produkcja tego paliwa nie nadąża za popytem. Przed dystrybutorami biogazu tworzyły się długie kolejki pojazdów. Bunt taksówkarzy, narażanych na przerwy w pracy z powodu nie dość płynnych dostaw paliwa, doprowadził do tego, że biogaz zaczęto mieszać z gazem ziemnym, który ma podobny skład chemiczny (metan). Gaz ziemny ma jednak normalnie niewielki udział (nieco ponad 1 proc.) w szwedzkim bilansie energetycznym, co pokazuje, że można się doskonale bez niego obejść.
Energia ze wszystkiego
Jest wiele innych źródeł energii wykorzystywanych w znikomym stopniu. David Frykeraas, biznesman ze szwedzkiego Norrköpingu, pracował w młodości na norweskich platformach naftowych na morzu i marzył o własnych źródłach, które dawałyby mu równie szybkie zyski. Okazało się, że podobne do ropy surowce oleiste można znaleźć prawie wszędzie. Zaczął więc od produkcji małych instalacji, wytwarzających paliwo dieslowskie z rzepaku na potrzeby okolicznych chłopów. Z czasem te agregaty stały się bardzo opłacalnym towarem eksportowym.
Unikatowa technologia pozwala oczyszczać produkowane paliwo bez użycia wody, co przyniosło jej wielką popularność w suchych rejonach Afryki i Azji. Agregaty są bardzo proste w obsłudze. Niemal każdy może wytwarzać paliwo dla siebie, jeśli znajdzie odpowiednie źródło surowców.
Kilkadziesiąt instalacji znalazło zastosowanie na Wyspach. Anglicy kupili je, żeby przerabiać zużywany podczas smażenia fish and chips olej na paliwo do diesli. Niedawno David Frykeraas ogłosił, że właśnie otrzymał zamówienie z kliniki na Florydzie, odsysającej tłuszcz osobom otyłym. Do transakcji jeszcze nie doszło, ale szwedzkie media szybko wyliczyły, że z 1 kg ludzkiego tłuszczu można by wyprodukować 1,5 l oleju napędowego.
Może brzmi to nieco makabrycznie, ale tłuszcz zwierzęcy jest już w większej skali przerabiany w instalacjach Frykeraasa. Ostatnio pojawiły się artykuły na temat przerabiania na paliwo starych dżinsów i innych odpadów bawełnianych. Dawniej społeczeństwa nie wytwarzały w ogóle śmieci, wszystko było bowiem wykorzystywane (np. stare ubrania jako izolacja domostw), co pokazuje otwarta w tym roku wystawa w sztokholmskim Muzeum Nordyckim.
Szwecja, której terytorium prawie w dwóch trzecich pokrywają lasy, wiąże duże nadzieje z opracowaniem technologii pozwalającej opłacalnie przerabiać odpady drewna na paliwo metylowe. W miejscowości Piteaa za kołem polarnym zbudowano właśnie pierwszą na świecie instalację pilotową, która rewolucjonizuje ten proces. Dzięki katalizatorom, wynalezionym przez doktorantkę z tego regionu Caroline Haggström, wyprodukowano tam pierwsze litry biodiesla (oleju talowego), konkurencyjnego cenowo z olejem dieslowskim pochodzącym z ropy. Olej talowy powstaje podczas przeróbki drewna, lecz może być także rafinowany z odpadów leśnych. I jako paliwo dieslowskie zaczął być tej wiosny po raz pierwszy sprzedawany w szwedzkich stacjach benzynowych.
Odkrycie doktorantki pozwoli ponadto w bliskiej przyszłości na opłacalną produkcję innego paliwa, eteru dimetylowego (DME), nazywanego często paliwem XXI w. Powstaje ono z odpadowych ługów powarzelnych licznych w Szwecji celulozowni i zakładów papierniczych. Były one dotychczas spalane w kotłach, co dawało znacznie mniejszą korzyść energetyczną niż zgazowywanie zawartych w odpadach lignitów na paliwo do silników. Szwedzki producent ciężarówek Volvo od kilku lat testuje na drogach pojazdy z silnikami na DME. Dotychczas było to paliwo dość drogie, ale powodowało 3–4 razy mniej zanieczyszczeń i znacznie wyciszało pracę silników.
Drewniane miasto
Zanim odkryto ropę naftową i jej zalety, głównym surowcem energetycznym było drewno. Teraz, kiedy ropa się kończy, drewno wraca do łask nie tylko w produkcji środków napędowych. Wiadomo, jak wiele energii z surowców kopalnych (w Polsce węgla) trzeba zużyć do produkcji cementu. W Szwecji zaczęto więc znów budować z drewna, nie tylko domy, ale i mosty.
Miasto Vaxjö, na południu kraju, ściągnęło kilkuset dziennikarzy z całego świata – władze miejskie musiały do ich obsługi utworzyć osobny referat – przyglądających się budowie kilkunastopiętrowych domów, które powstawały tylko przy użyciu drewna. Tak wysokich drewnianych budynków nie budowano dotychczas na świecie. Domy są w dodatku tak dobrze izolowane, że do ich ogrzania wystarczy w zasadzie ciepło emitowane przez mieszkańców i użytkowane przez nich wentylatory, lodówki, telewizory i inny sprzęt elektryczny.