Centralne Biuro Statystyczne w Sztokholmie ogłosiło, że za cztery lata, po raz pierwszy w historii, liczba mężczyzn zrówna się z liczbą kobiet i od tego czasu panowie będą stanowili większość. Chłopców zawsze rodziło się na świecie więcej niż dziewczynek, ale wady rozwojowe najpierw, a potem niezdrowy tryb życia, ciężka praca i wojny powodowały, że nawet w młodszych grupach wiekowych płeć żeńska zyskiwała przewagę. Teraz jednak, przynajmniej w Szwecji, zaczyna się to zmieniać.
Szwedzi już od 200 lat nie uczestniczą w wojnach, a służba w siłach pokojowych, ostatnio w Afganistanie i nad Libią, pochłania nieliczne ofiary. Praca jest zmechanizowana, zautomatyzowana i skomputeryzowana; fizyczny wysiłek przestaje być potrzebny. Podniósł się standard życia i poprawiła świadomość istniejących zagrożeń. Mężczyźni bardziej niż kobiety skorzystali na równouprawnieniu. Przychodzą do domu mniej zmęczeni, mają więcej czasu na zajmowanie się dziećmi i rodziną.
– Stali się łagodniejsi, są mniej narażeni na stres – twierdzi profesor pedagogiki na Uniwersytecie Sztokholmskim Lars Jalmert, zajmujący się problematyką płci. Psycholożka Madeleine Gauffin, udzielająca porad w sztokholmskim dzienniku „Svenska Dagbladet”, też uważa, że mężczyźni są beneficjantami procesu równouprawnienia, i to w większym stopniu niż kobiety. Odpowiedzialność za dom i dzieci spoczywa bowiem nadal głównie na kobiecych barkach. – Kobiety w dalszym ciągu wykonują dwukrotnie więcej pracy w domu niż ich partnerzy. Równocześnie zwiększa się społeczny nacisk na kobiety, żeby robiły karierę zawodową – mówi psycholożka.