Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Niech nastaną Stany

Żakowski z Sormanem o przyszłości świata

Guy Sorman – francuski intelektualista. Był m.in. doradcą premiera Francji i prezydenta Korei. Związany z nowojorskim Manhattan Institute. Guy Sorman – francuski intelektualista. Był m.in. doradcą premiera Francji i prezydenta Korei. Związany z nowojorskim Manhattan Institute. SIPA PRESS / East News
Guy Sorman, francuski filozof i publicysta, ekonomista, o zaletach podatków, społeczeństwach, które potrzebują jasnej perspektywy, i nieuchronnej unijnej integracji.
Guy Sorman: Boję się zapału do reformowania. Łatwo jest zniszczyć gospodarkę, ciągle zmieniając warunki działania przedsiębiorstw. Ciągłość zasad to w gospodarce najważniejsza zasada.Mariusz Kubik/Wikipedia Guy Sorman: Boję się zapału do reformowania. Łatwo jest zniszczyć gospodarkę, ciągle zmieniając warunki działania przedsiębiorstw. Ciągłość zasad to w gospodarce najważniejsza zasada.

Jacek Żakowski: – Widzi pan jakiś happy end dla operowego serialu pt. „Dramat strefy euro”?
Guy Sorman: – Opery, jak wiadomo, zwykle się kończą tragicznie. Dramat strefy euro to raczej opera mydlana. Może bardzo długo trzymać wszystkich w napięciu, może mieć bezlik niewyobrażalnych odsłon, ale zgodnie z prawami gatunku musi się skończyć dobrze.

Skąd pan to wie?
Żyję wystarczająco długo, żeby dobrze pamiętać, że Europa z natury rozwija się, przechodząc z jednego kryzysu w drugi.

Takiego kryzysu Unii chyba nigdy nie było.
Każdy jest trochę inny, ale niech pan sobie przypomni wojnę rybną, w której państwa Unii używały przeciw sobie kanonierek. Albo odrzucenie przez gen. de Gaulle’a kandydatury brytyjskiej. Albo odrzucenie unijnej konstytucji przez Francję i Holandię. Kiedy przyjmowaliśmy państwa Europy Centralnej, wiele osób twierdziło, że to jest koniec Unii.

W jakimś sensie...
Oczywiście, Unia jest dziś czymś innym niż dekadę temu. Ale jest. Przeszła przez ten kryzys. A każdy taki poważniejszy kryzys zwiększa ciążenie ku federalizmowi, silniejszej integracji, wzmacnianiu Brukseli. Technicznie także ten kryzys da się stosunkowo prosto rozwiązać. Mamy dość wiedzy i pieniędzy. Problem jest w emocjach. Bo Unia nie ma dziś celu.

Nie wie, po co żyje?
Właśnie. W 1959 r. było dokładnie wiadomo, że za 10 lat będziemy mieli strefę wolnego handlu. Każdego roku cła były obniżane o 10 proc. Ludzie wiedzieli, na co się trzeba przygotować. Teraz wszyscy wiemy, że trzeba wzmocnić Unię i że na to będą potrzebne pieniądze. Nie wiemy, jak ta nowa Unia będzie wyglądała w szczegółach, ale liderzy już dziś powinni ogłosić, że za 10 lat 10 proc.

Polityka 28.2012 (2866) z dnia 11.07.2012; Rozmowa Polityki; s. 14
Oryginalny tytuł tekstu: "Niech nastaną Stany"
Reklama