Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Misja patriarchy

Czy Kościół i Cerkiew pojednają Polaków z Rosjanami?

W Polsce wciąż mało wiemy o prawosławiu, choć jest ono z nami od wieków. W Polsce wciąż mało wiemy o prawosławiu, choć jest ono z nami od wieków. SERGEI CHIRIKOV/EPA / PAP
Do Polski przyjeżdża patriarcha Cyryl I, prawosławny „prymas” Rosji. Nasze elity, zwłaszcza w Kościele katolickim, liczą, że to będzie wizyta historyczna. A szczególnie - wspólne orędzie wzywające wiernych obu Kościołów do wzajemnego wybaczenia krzywd. Ale to raczej pobożne życzenie.
Czy jest za co przepraszać prawosławnych? Jak najbardziej.Vassilis Online/Flickr CC by SA Czy jest za co przepraszać prawosławnych? Jak najbardziej.

Jeszcze Cyryl nie przyjechał, a już na polskiej prawicy poszły w ruch cepy. Chodzi o zdyskredytowanie wizyty, samego Cyryla oraz obozu rządzącego, przede wszystkim premiera Tuska. No bo jakże to – wywodzi Aleksander Ścios w „Gazecie Polskiej” – czy Tusk nie wie, z kim ma do czynienia? Przecież Cerkiew to narzędzie w rękach Putina i kagebistów, a Cerkiew pod wodzą Cyryla to wydział ideologiczny KC KPZR. Religijna fasada do robienia polityki. Prawica typu „GP” chce wpisać wizytę w narrację smoleńską: Cyryl przyjeżdża, by wykonać zadanie polityczne postawione mu przez Putina. Nie ma tu żadnego wymiaru duchowego, jest tylko czysta polityka. Putin chce być postrzegany jako promotor zbliżenia rosyjsko-polskiego. Oczywiście na warunkach Kremla.

Tak myślący prawicowcy ignorują fakt, że dostojnicy Kościoła katolickiego mają inne zdanie. Bo oto kardynał Glemp o patriarsze mówi w superlatywach (w rozmowie z portalem cerkiew.pl): „Postrzegam Cyryla jako bardzo mądrego zarządcę” – widzi swój patriarchat jako część większej całości, czyli całego chrześcijaństwa. To „mąż opatrznościowy dla świata, Kościoła prawosławnego i naszych wspólnych kontaktów”. Prymas ma nadzieję, że dzięki Cyrylowi i wizycie powróci atmosfera ciepła, życzliwości i zrozumienia między oboma Kościołami i narodami.

Ten obraz Cyryla drastycznie odbiega z kolei od wizerunku patriarchy w mediach rosyjskich. Ostatnio Cyryl ma w ojczyźnie złą prasę. Nie całkiem sprawiedliwie. To postać barwna i zasłużona, a nie tylko posiadacz luksusowego zegarka. Pod jego rządami Cerkiew ma szanse stanąć kadrowo i organizacyjnie na nogi i być w życiu Rosji czymś więcej niż wielką instytucją charytatywną.

Polityka 32-33.2012 (2870) z dnia 08.08.2012; Temat tygodnia; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Misja patriarchy"
Reklama