Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wielkorus z szykiem

Minister Ławrow - wielkorus z szykiem

Ławrow zdaje się więc mówić jednym głosem z Putinem: jeśli nie jesteśmy dziś, to w każdym razie możemy i musimy być wielkim mocarstwem. Ławrow zdaje się więc mówić jednym głosem z Putinem: jeśli nie jesteśmy dziś, to w każdym razie możemy i musimy być wielkim mocarstwem. Maxim Shemetov/Reuters / Forum
Jeszcze niedawno na Zachodzie nazywano go „panem niet”, a dziś szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow zbiera tam pochwały za błyskotliwą dyplomację wokół Syrii. Tylko że niekoniecznie jest jej autorem.
Siergiej Ławrow negocjuje dziś z Johnem Kerrym, swym amerykańskim odpowiednikiem, jak w niełatwych warunkach wojny domowej zneutralizować syryjską broń chemiczną.East News Siergiej Ławrow negocjuje dziś z Johnem Kerrym, swym amerykańskim odpowiednikiem, jak w niełatwych warunkach wojny domowej zneutralizować syryjską broń chemiczną.

Ubiegłotygodniowy list Władimira Putina do narodu amerykańskiego, który opublikował „The New York Times”, kończy się ewangelicznym przypomnieniem, że Amerykanie nie mogą traktować się wyjątkowo, bo wszyscy ludzie są równi. Utracony prestiż, najpierw Cesarstwa Rosyjskiego, potem potężnego ZSRR, mocno ludziom na Kremlu doskwiera. Nowoczesnej rosyjskiej elicie, tej oportunistycznej, która po prostu służy Kremlowi i nie zamierza się buntować, za ideologię służy państwo, którego osłabione siły trzeba wzmacniać w świecie i przeciw światu.

Pewien amerykański dyplomata określa to jako „religię” Ławrowa. W kreślącym sylwetkę rosyjskiego ministra artykule, jaki Susan Glasser napisała dla „Foreign Affairs”, Ławrow kilkakrotnie cytuje księcia-ministra Aleksandra Gorczakowa. Ten po klęsce Rosji w wojnie krymskiej postawił sobie za cel odbudowanie potęgi imperium w Europie. Ławrow zdaje się więc mówić jednym głosem z Putinem: jeśli nie jesteśmy dziś, to w każdym razie możemy i musimy być wielkim mocarstwem. Książę Gorczakow był naszym żelaznym Bismarckiem.

Siergiej Ławrow negocjuje dziś z Johnem Kerrym, swym amerykańskim odpowiednikiem, jak w niełatwych warunkach wojny domowej zneutralizować syryjską broń chemiczną rozproszoną po całym terytorium. Z pewnością negocjacje są dużo lepsze niż pomysły dozbrajania jednej czy drugiej strony.

W tym sensie Rosja ma rację i zachowała się tak jak na początku interwencji w Iraku w 2003 r. – Nie zamierzamy wsiadać do pociągu, który jedzie w nieznanym nam kierunku – powiedział mi wtedy wysoki rangą rosyjski dyplomata, tłumacząc bardzo krytyczne stanowisko Moskwy.

Polityka 38.2013 (2925) z dnia 17.09.2013; Świat; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Wielkorus z szykiem"
Reklama