Gospodarz przyjechał na targ kupić konia. Przebierał, zaglądał w zęby, w końcu mówi: Ten! Właściciel (w wersji prawicowej – Cygan) przeliczył gotówkę, pogratulował gospodarzowi i oddał mu wodze. Zadowolony nabywca, nie zwlekając, dosiadł konia i ruszył galopem. Zanim się jednak zorientował, koń poniósł go prosto na mur. Zwierzę nieprzytomne, jeździec zakrwawiony i wściekły krzyczy: Złodzieju, sprzedałeś mi ślepego konia! A sprzedawca na to: On nie jest ślepy, ino odważny.