Justyna Prus-Wojciechowska: – Co dzisiaj gra w rosyjskiej duszy?
Nikołaj Pietrow: – Nie ma jednej rosyjskiej duszy. Mówimy o nastrojach większości, a te, tak jak to widzę, są o wiele gorsze, niż były jeszcze rok temu. Negatywne uczucia, które zalegały gdzieś na dnie, zostały wstrząśnięte i wypłynęły na powierzchnię. Zanim to się uspokoi, zanim ostygnie nacjonalizm, nastroje imperialne i antyzachodnie, musi minąć wiele czasu. Otrzeźwienie jest nieuniknione, ale zespół odstawienia będzie przebiegał bardzo ciężko.
Poparcie dla Władimira Putina sięgnęło 85 proc.
To efekt działania kilku czynników. Pierwszy to kultywowane przez władzę poczucie narodowego upokorzenia; przekonania, że przeciwko Rosji ktoś intryguje, że Zachód nas oszukał. Na Rosjan zawsze bardzo mocno to działało. Tak samo jak retoryka „podnoszenia się z kolan”, że oto teraz Rosja znowu może dyktować, a w razie czego także naruszać obowiązujące w świecie zasady gry, że inni muszą się z nią liczyć.
Druga sprawa to propaganda jako taka. Ona działała już wcześniej, ale wzmożona kampania trwa od jesieni ubiegłego roku. Ludzie wciąż mają dostęp do alternatywnych źródeł informacji, ale skala efektu propagandowego wiąże się z tym, że odpowiada on na zapotrzebowanie społeczne.