Ostatecznych wyników jeszcze nie policzono, ale jest dobrze: Blok Petro Poroszenki wygrał wybory parlamentarne na Ukrainie. To nie jest zaskoczenie, wszystkie sondaże dawały mu zwycięstwo, choć znacznie wyższe, niż wskazują wstępne wyniki Exit Poll.
Zapowiadało się, że prezydencka partia przekroczy 30 proc., że to będzie nokaut, podobnie jak w wyborach prezydenckich. Na razie wiadomo, że przekroczyła 20 proc. Ale ten rezultat może się zmienić.
Jedno jest pewne: Poroszenko dobrze zdyskontował swój sukces, w samą porę rozwiązał Radę Najwyższą i ogłosił przedterminową elekcję.
Niestety nie udało się raczej powtórzyć poprzedniego sukcesu, BPP nie zdobędzie większości i samodzielnych rządów. A Poroszenko chyba miał nadzieję, że tak się stanie.
Tuż za nim, na drugiej pozycji, niespodziewanie uplasował się Front Ludowy Arsenija Jaceniuka z wynikiem około. 21,3 proc.
Sukces wyborczy obecny premier zawdzięcza dobrej kampanii, w której mówił o konieczności reformowania państwa i gospodarki. Konkretnie wskazując, co trzeba robić, żeby jednak do Europy realnie aplikować.
Jaceniuk jest dobrze postrzegany jako premier, wyjście z Batkiwszczyny i rozstanie z Julią Tymoszenko zdecydowanie mu pomogło i spodobało się wyborcom.
Czy to on będzie partnerem koalicyjnym? Wiadomo, że bardzo chciał pozostać na stanowisku premiera, ma teraz argumenty w postaci dobrego wyniku wyborczego, który go wzmacnia. Będzie mógł negocjować z silnej pozycji.
Nowe twarze w parlamencie
Podobnie jak mer Lwowa Andrij Sadowy: jego ugrupowanie, Samopomoc, uzyskało trzeci wynik. Widać było w kampanii, że Sadowy pnie się do góry w sondażach, ale to rezultat zaskakująco dobry: 13,2 proc.
To także potencjalny przyszły partner do koalicji, której potrzeba 300 mandatów do przeprowadzenia zmian w konstytucji i dalszych reform, może nawet pokojowych rozwiązań na wschodzie kraju, w Donbasie.