Przed Ukrainą długa droga
Poroszenko ogłasza, że Ukraina zakończy „status pozablokowy”
Przed tygodniem prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wygłosił miłe naszemu sercu przemówienie w Sejmie: podkreślał sukces Polski i w transformacji politycznej, i w gospodarce. Nic dziwnego, że Ukraina chciałaby naśladować ten sukces. Do tego trzeba większego zaangażowania samych Ukraińców, którzy muszą wyraźniej się opowiedzieć po stronie reform.
To w gospodarce. A w polityce?
Do tej pory Ukraińcy trzymali się z boku: zawierzyli swoje bezpieczeństwo gwarancjom mocarstw. USA, Rosja i Wielka Brytania (potem także Chiny i Francja) w Memorandum budapeszteńskim z grudnia 1994 r. – minęło właśnie 20 lat – zagwarantowały Ukrainie bezpieczeństwo i integralność terytorialną. Gwarancje takie – w tej części naszego globu – nie mają żadnej wartości, zwłaszcza że jeden z gwarantów sam sięga po terytorium, którego nienaruszalność wcześniej gwarantował. Można marzyć o świecie bez podziałów i bloków, ale okazuje się nie po raz pierwszy, że słabsze kraje muszą szukać sojuszów, w tym i sojuszów wojskowych.
W propagandzie kremlowskiej powtarza się teza, że Polska i Zachód chciały Ukrainę przeciągnąć na swoją stronę, by odwróciła się od Rosji. To nieprawda. Cała idea Partnerstwa Wschodniego zakładała, że uda się na wschodniej flance Unii Europejskiej zbudować współpracę grupy krajów także w symbiozie z gospodarką rosyjską. To Rosja z niechęcią odniosła się do Partnerstwa Wschodniego i w końcu postawiła Ukrainie swego rodzaju ultimatum – albo my, albo oni. Jeśli Ukraińcy się wahali, to agresja rosyjska okazała się czynnikiem bardzo cementującym naród. Słyszymy, że swoją ukraińskość umacniają także ci Ukraińcy, którzy dotąd lepiej znali język rosyjski niż ukraiński. Rosja przegrała wielką bitwę o serca i umysły narodu, który uważała za bratni.
Ale to, że Rosja przez swą agresję wywołała na Ukrainie nigdy współcześnie nie widziane nastroje antyrosyjskie, nie oznacza, że Ukraina nagle przyłączy się do wspólnoty atlantyckiej. To daleka droga. Ukraińcy powinni nie tylko znaleźć i poprzeć swojego Balcerowicza, ale i przeżyć trudny okres manifestacji pod hasłem „Balcerowicz musi odejść”, bo reformy zawsze – co tu mówić – są kosztowne i bolesne.
„Status pozablokowy”, o którym Poroszenko mówił w Warszawie, wymaga samodzielności. Cóż to za samodzielność z pustą kasą? Sam Poroszenko pod koniec wystąpienia w Sejmie mówił o kwestii „być może najistotniejszej”: bezpieczeństwie energetycznym. Słusznie. Tylko bezpieczna Ukraina znajdzie swoje miejsce w europejskiej wspólnocie. Trzeba jej pomóc, ale najbardziej pomóc musi sobie sama.