Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Europa powinna reagować na dwa kryzysy na dwóch krańcach kontynentu

ConversationUK / Twitter
Ale ewidentnie sobie z tym nie radzi. Tak jak kraje południowe skupiają się na swoim bliskim sąsiedztwie, tak my jesteśmy zafiksowani na sąsiedztwie wschodnim.

W 2010 roku to w Tunezji doszło do pierwszego samospalenia. Uruchomiło ono serię kolejnych samospaleń w proteście przeciwko biedzie na Bliskim Wschodzie i krajach Maghrebu: tak zwaną Arabską Wiosnę.

Tunezja była także jedynym krajem, który naprawdę wszedł w transformację demokratyczną i z niejakim sukcesem ją przeprowadził. Nieporównywalnie większym niż w innych krajach. Nie ma reżimu wojskowego, jest konstytucja, w ubiegłym roku doszło do kompromisu miedzy partią islamistyczną a partią świecką.

Teraz w tym kraju, który uważany jest za jedyny sukces transformacyjny Arabskiej Wiosny, dochodzi do zamachu. Przypuszczalnie inspirowanego, a być może przeprowadzonego przez Państwo Islamskie.

Jednocześnie mamy do czynienia z ofensywą Państwa Islamskiego w Libii oraz trwające otwarte walki w Iraku i Syrii.

Czy ten problem jest nowy? Nie, on tylko dopiero teraz przedostał się na nasz polski radar, który jest dosyć prowincjonalny. Widzimy tylko te konflikty, które toczą w naszym otoczeniu. Problem Państwa Islamskiego znajduje się stale w świadomości państw południa Europy od ponad roku. Bo fale imigrantów przepływają do tych krajów przez Morze Śródziemne, powracają do nich dżihadyści.

Czy to już trzecia wojna światowa – jak sugerują niektórzy? Raczej z destabilizacją istniejącego ładu w wielu miejscach jednocześnie. Spowodowaną prawdopodobnie wyczerpaniem się pewnego modelu gospodarczego i następstwami globalizacji, zwłaszcza w Trzecim Świecie.

Unia Europejska powinna być w stanie reagować na dwa kryzysy na dwóch krańcach kontynentu: na wschodzie i na południu. Na tym polega bycie imperium.

Reklama