Cuba – si, Yanquis – si?
Szczyt Obu Ameryk: Zanosi się na koniec zimnej wojny
Przywódcy wszystkich krajów obu Ameryk spotkali się po raz pierwszy od ponad pół wieku na szczycie w Panamie. W centrum uwagi był udział Kuby i spotkanie prezydentów Baracka Obamy i Raula Castro. Powiało optymizmem, ale...
Ostatni raz prezydenci USA i Kuby spotkali się na szczycie obu Ameryk w 1956 – byli to Dwight Eisenhower i Fulgencio Batista, którego trzy lata później obaliła rewolucja, ciesząca się poparciem przytłaczającej większości Kubańczyków. Po niej przyszły dziesięciolecia blokady, niezliczone próby wykolejenia rewolucyjnego rządu i wykluczenia wyspy ze wspólnoty państw zachodniej półkuli – pod dyktando Waszyngtonu. W czasie zimnej wojny jedynie Meksyk i Chile przez trzy lata rządów Salvadora Allende (1970–1973), a od 1979 r. Nikaragua sandinistów okazywały Kubie solidarność.
Fidel Castro nie miał wielkiego wyboru: jeśli chciał, żeby jego rewolucja przetrwała, musiał szukać oparcia w Moskwie. Taka była nieubłagana logika zimnej wojny. Czy rewolucja miała być początkowo „tylko” demokratyczna i reformistyczna czy „aż” socjalistyczna – to pasjonujące, lecz drugorzędne rozważania. Przede wszystkim chciała być niezależna od Wielkiego Brata z północy – a to przesądziło o konsekwencjach, które trwają do dziś. Czy konsekwencje te właśnie się kończą?
Waga symbolu
Ze Szczytu Ameryk w Panamie powiało w sobotę nadzieją na to, że zimna wojna na zachodniej półkuli dobiega końca. Właściwie po raz pierwszy powiało już w grudniu zeszłego roku, kiedy prezydenci Barack Obama i Raul Castro ogłosili chęć przywrócenia stosunków dyplomatycznych i normalizacji wzajemnych relacji.